RANCZO, odcinek 68 - VOD (klik) (oglądaj online na stronach TVP)
Wójtowa zastaje rankiem niecodzienny widok. Wójt siedzi na kanapie w stuporze, zaszczuty i przerażony całonocnymi telefonami dziennikarzy. Dziwny stan męża wywołuje w wójtowej głęboki smutek. Czerepach, pociesza ją, że to taki stan przejściowy wymagający aklimatyzacji i zaczyna wdrażać plan przygotowania Wójta do publicznych występów w roli senatora. Pojawia się nieoczekiwany kłopot, w postaci głębokiej, rzetelnej, chciałoby się powiedzieć, ignorancji senatora w sprawach publicznych. Czerepach jest bliski załamania i wyrwania sobie resztek (swoich) włosów z głowy.
Praca, jaką musi wykonać nad wójtem senatorem, wydaje się być awykonalna i rozłożona na miesiące, a może i lata, a tymczasem pierwsze audycje telewizyjne i wywiady są już umówione. W przypływie geniuszu Czerepach sporządza dziesięć odpowiedzi, brzmiących pozornie dobrze i pasujących do każdego pytania. Wystarczy nauczyć się ich na pamięć i można brylować w polityce.
To uspokaja wójta, ale jednak nie na tyle, żeby przed pierwszym udziałem w telewizyjnej dyskusji nie odwiedził własnej apteki i, podpytawszy sprytnie magistra, nie najadł się silnych środków, całkowicie nielegalnie i bez recepty. Fakt ten ma dwa skutki oba daleko idące i odczuwalne.
Jola, nie podejrzewając, jak zostało to załatwione, nadal pobiera nauki u profesora muzyki. Pietrek jest coraz bardziej o nią zazdrosny i uważa, że profesor stosuje podejrzane praktyki, które mają tylko jeden cel: uwiedzenie jego Joli przez profesora Niespodziewanie, pogląd, że prawdziwa sztuka nie jest dla normalnych ludzi, znajduje szokujące wręcz potwierdzenie. W sprawę spółdzielni socjalnej miesza się nieoczekiwanie Kusy, co o tyle jest uzasadnione, że żeby w Polsce znaleźć pracę dla czterech kobiet bez żadnych kwalifikacji, nie wystarczy urzędnik i biznesmen, tu potrzeba prawdziwego artysty i wizjonera. Kinga boleśnie przekonuje się, że wolność mediów ma swoje ograniczenia, niekiedy na tyle silne, żeby skasować czyjąś audycję.