Prowadzącego "Pytanie na śniadanie" spotkaliśmy ostatnio na zwykłych, domowych zakupach. W centrum handlowym na warszawskim Mokotowie osobiście pakował do swojego koszyka najpotrzebniejsze towary. A to papier toaletowy, a to pieluchy dla swoich córek Stefanii (3 l.) i Danutki (1 r.).
Nie zabrakło też warzyw i drobnych artykułów spożywczych. Ale szczególną uwagę pan Hubert zwracał na alkohole. Najpierw trafił w promocyjnej ofercie na dwa czteropaki piwa. Następnie udał się między półki z mocniejszymi alkoholami. Tam wpadł mu w oko oryginalny francuski koniak. Taki za ponad 150 zł. Ponoć miód w gębie.
Zadowolony z siebie gwiazdor telewizyjnej Dwójki udał się do kasy. Zapłacił tam blisko 300 zł. Ponad połowę kosztował go alkohol. Ale czego się nie robi, aby nie dać się mrozom...