Richardson dostała wyliczanie z ZUS-u. Kwota nie napawa optymizmem
O wysokości swojej emerytury Monika Richardson mówi bez ogródek. W rozmowie z Jastrząb Post dziennikarka przyznała, że od dawna zdaje sobie sprawę z kwoty, jaka jej będzie przysługiwać, dlatego stara się oszczędzać jak najwięcej. "Od wielu lat dostaję pisma z ZUS-u, mam obliczony kapitał początkowy, moja emerytura na tzw. dzień dzisiejszy wynosiłaby 1300 zł, więc wszystko jest jasne i wiem, że muszę mieć tzw. własne środki" - wyjaśniła.
Dziennikarka odkłada na emeryturę, ale i tak zamierza pracować, jak najdlużej
Richardson zawodowo radzi sobie bardzo dobrze. Choć jej kariera telewizyjna w ostatnim czasie mocno się wyciszyła, to dziennikarka jest aktywna na wielu innych polach. Prowadzi eventy, ma swoja szkołę językową, kontrakty reklamowe w mediach społecznościowych. Działa jako celebrytka i influenserka. Dba o to, by było o niej głośno. Jej biznesy z pewnością przynoszą wymierne dochody. Cześć przychodów inwestuje lub lokuje w tzw. trzecim filarze. Poza tym planuje pracować, tak długo, jak będzie mogła.
Monika Richardson o systemie emerytalnym: "umrzeć z głodu piątego czy piętnastego"
Celebrytka ma jeszcze coś w zanadrzu - to rodzinne nieruchomości. Przyznaje jednak, że ostatecznością byłoby dla niej sprzedanie dziedzictwa. Jest w lepszej sytuacji nie większość społeczeństwa i zdaje sobie z tego sprawę. Dostrzega również ogromny problem społeczny, jakim jest wybrakowany system emerytalny. "To jest mniej więcej taka różnica, czy umrzeć z głodu piątego, czy piętnastego. Ja nie wiem, czy to jest taki wybór, który chcielibyśmy mieć, kiedy ukończymy sześćdziesiąt parę lat" - zwróciła uwagę.