Wielu marzyłoby o takim samochodzie - mercedes ML500 za, bagatela, ponad 330 tysięcy zł to łakomy kąsek dla fanów motoryzacji. Piękny, lśniący i taaaki duży. Nie tylko zapewnia bezpieczeństwo, wiele też mówi o portfelu właściciela. Ale jak się okazuje, takie cacko przysporzyć może wielu kłopotów, czego na własnej skórze doświadczyła znana prezenterka telewizyjna Monika Richardson.
Piękny jesienny dzień, wczesne popołudnie. Monika jedzie na zakupy - odkąd TVP rozwiązała z nią umowę, dziennikarka ma wiele czasu dla siebie. Trzeba kupić ciastka, najlepiej w modnej cukierni w centrum Warszawy. Niestety, w okolicach ulicy Mokotowskiej o miejsce parkingowe ciężko jak o śnieg w lipcu. Monika parkuje więc byle jak, tarasując chodnik. No przecież tylko na chwilę. Ale i tak szybcy jak błyskawica strażnicy zdążyli wlepić jej mandat.
Potem przyszedł czas na sklep mięsny. Prezenterka zatrzymuje się przy ul. Puławskiej, czyli w jeszcze bardziej "strategicznym" miejscu dla kierowców. Tu biedna Monika poległa już z kretesem. Zaparkowała, zabierając pół pasa ruchu. Kierowcy musieli zwalniać, wręcz zatrzymywać się i lawirować w wąskiej szczelinie pozostawionej im przez bezradną kobietkę z dużym samochodem.
Może pani Monika powinna pomyśleć o troszkę mniejszym autku?