W ubiegłym Rihanna wielokrotnie trafiała do szpitala i odwoływała koncerty. Wszystko spowodowane było całonocnymi imprezami, po których wokalistka nie była w stanie wyjść na scenę. Przez cały ten czas artystka twierdziła, że w szpitalu przebywa przez nawracającą grypę. Dopiero teraz wyznała prawdę. Okazuje się, że gwiazda miała problem z używkami do tego stopnia, że stoczyła się prawie na dno.
- Czułam ogromną presję, nie radziłam sobie ze sławą. Tylko w klubach nie przeszkadzała mi obecność ludzi. Każdy robi tam to samo - pije i tańczy. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, bo wszyscy byli zbyt pijani - powiedziała.
Barbadoska ma nadzieję, że trudny okres w jej życiu już się zakończył. Teraz nie szuka już pomocy w alkoholu.
- Nie chcę stoczyć się na dno. Staram się skupiać na pracy i twardo stąpać po ziemi, a to nie jest łatwe w tej branży. Jestem jednak silna. Gdy czuję się zagubiona lub przygnębiona, dzwonię po moją najlepszą przyjaciółkę Melissę. Widzę jak ludzie próbują poprawiać sobie nastrój alkoholem i narkotykami. Nie chcę tak - dodała.
Ponoć Melissa Forde, którą podejrzewa się o romans z RiRi, potrafi wyciągnąć ją z dołka. Oby Rihanna nie wzięła przykładu ze swojej idolki, Whitney Houston...
RIHANNA: Prawie stoczyłam się na DNO. Artystka nie szuka już pomocy w ALKOHOLU. Z każdego dołka wyciąga ją MELISSA FORDE
2012-05-02
17:16
W ubiegłym roku Rihanna przechodziła etap, kiedy miała problem z używkami. Przez ogromną presję popularności, prawie stoczyła się na dno. Teraz przy każdej napotkanej przeciwności losu pomaga jej bardzo bliska przyjaciółka, Melissa Forde.