Okazuje się, że nie był to najgorszy wypadek w karierze Roberta. Trzy lata wcześniej upadł i roztrzaskał sobie głowę. Dziennikarz miał pękniętą czaszkę i co chwila trafił przytomność. Skończyło się wszystko na SORze.
- Nigdy o tym nie mówiłem publicznie, bo było to dla mnie trudne, ale trzy lata temu, kiedy dopiero zaczynałem pracę w "Pytaniu na śniadanie", zdarzyło się coś, co mogło skończyć się dla mnie tragicznie. Czekałem na omówienie programu i nagle upadłem na kamienną posadzkę i straciłem przytomność. Dzień wcześniej wróciłem z Ameryki Południowej z Rajdu Dakar, nie spałem 26 godzin, zmieniłem strefę czasową... Trafiłem na SOR do szpitala na Wołoskiej w Warszawie, po prześwietleniu okazało się, że pękła mi czaszka. Co parę minut traciłem przytomność, także w szpitalu. Lekarze do dziś nie wiedzą, jaka była przyczyna. Szukali zmian nowotworowych, na szczęście nic nie znaleźli, ale od tego momentu badam się regularnie, bo po prostu się boję... - wyznał El Gendy.
Przypomnijmy, że Robert El Gendy wrócił niedawno do "Pytania na śniadanie". Wcześniej prowadził program z Tamarą "Macademian Girl" Gonzalez Pereą (32 l.), która została zwolniona z TVP. Razem z Ola Nguyen, która wygrała "MasterChefa" poprowadził także cykl kulinarny "Smaki świata po polsku".