Historia, którą dziś opowiedział Gawliński wydarzyła się jeszcze w latach 90-tych.
- Byłem w kilkutygodniowym ciągu Mało spałem. Brałem twarde narkotyki i dostałem poważnej zapaści - mówi na łamach "Dziennika Łódzkiego" Robert Gawliński i dodaje:
- W szpitalu całe życie przeleciało mi przed oczami i kiedy wróciłem do domu, powiedziałem sobie dość. Teraz to nie wóda i narkotyki są dla mnie najważniejsze - obiecuje.
Gawliński z zagrożenia płynącego z narkotyków powinien zdawać sobie najlepiej sprawę. Przyjaciel wokalisty z zespołu "Madame" - Robert Sadowski - zmarł po przedawkowaniu.