- Urodził mi się syn. Jest zdrowy, waży 3,5 kg i mierzy 53 cm. Jestem bardzo szczęśliwy. Dzieją się po prostu piękne rzeczy. Ważniejsze niż wszystko inne - mówił nam wzruszony tata zaraz po urodzeniu się Franciszka.
Przeczytaj koniecznie: Robert Korzeniowski: Czekam na syna i szybki rozwód
Poród odbywał się w jednym z warszawskich szpitali. Robert asystował przy odbieraniu syna. Nie panikował, nie mdlał, miał wprawę. Uczestniczył przecież przy narodzinach jego córek z poprzedniego związku - Angeliki (19 l.) i Rozalki (7 l.).
Następnego dnia po porodzie, jeszcze przed godz. 10, tata Korzeniowski znowu zameldował się w szpitalu. Ukochanej przywiózł naręcze kwiatów oraz rzeczy niezbędne dla synka i jego mamy. Był przeszczęśliwy.
Korzeniowski junior otrzymał imię na cześć znanego misjonarza jezuity. Nie bez przyczyny, bo związana z tym jest piękna, religijna historia. Kiedy Magda i Robert dowiedzieli się, że będą mieli dziecko, byli akurat we Francji. Postanowili podziękować za to Bogu w pobliskim kościele. Patronem najbliższej świątyni był właśnie Franciszek Ksawery. Dodatkowo misjonarz znany był ze swojego pielgrzymowania. Większość odległości pokonywał pieszo. Czyż może być lepsze imię dla syna poczwórnego złotego medalisty igrzysk olimpijskich w chodzie?
Zobacz też: Korzeniowski całuje się w operze - ZDJĘCIA!
Teraz przed Robertem kolejne wyzwanie - ciągnący się od dwóch lat rozwód z żoną Agnieszką (41 l.). - Staramy się jakoś z byłą żoną dogadywać, głównie ze względu na dzieci. Ale chciałbym, żeby rozwód był jak najszybciej - mówił niedawno "Super Expressowi". Jeszcze wtedy nie wiedział, że w tak ważnym dla niego dniu narodzin synka w Internecie ukaże się obszerny wywiad z jego byłą partnerką. Agnieszka Korzeniowska zarzuciła mu winę za rozpad małżeństwa...
- Nie mam potrzeby komentowania tego. Nie chcę prowadzić dialogu z żoną przez media. O takich sprawach powinno się rozmawiać w cztery oczy, mając na uwadze wagę sytuacji. Takie publiczne wypowiedzi z jej strony mogą być tylko szkodliwe dla naszych dzieci i przyszłych relacji - powiedział nam Korzeniowski.