Robert Kozyra nie wygląda, by kiedyś miał problemy z nadwagą. A jednak! Podobno Kozyra był grubym dzieckiem, a przez obżarstwo prawie nie umarł!
>>> Kozyra narzeka na niskie zarobki
– Potrafiłem wciągnąć niebywałe ilości jedzenia! Któregoś roku koleżanka mojej mamy załatwiła jej sześć kilo mandarynek na święta. Mama, znając moje skłonności, pochowała je przede mną w różnych częściach mieszkania. Nie pomogło, wytropiłem co do jednej! I zjadłem od razu całe sześć kilo. Ale łakomstwo zostało ukarane. Okropnie spuchłem i trafiłem do szpitala. Niestety, w szale obżarstwa nie pomyślałem, by umyć owoce, i najadłem się też chemicznego świństwa, którym były spryskane, co mnie bardzo mocno uczuliło. Mało brakowało, bym swoje obżarstwo przypłacił życiem – wspomina Kozyra w rozmowie z "Faktem".
Trochę straszne...