Już w najbliższą niedzielę będziemy świadkami finału "Tańca z gwiazdami". A im bliżej tego wydarzenia, tym bardziej robi się gorąco. W ubiegłym tygodniu partner Moniki Pyrek, Robert Rowiński, trafił do szpitala z podejrzeniem żółtaczki. W ostatniej chwili na jego miejsce wskoczył więc Krzysztof Hulboj i... przeszedł wraz z Moniką do finału.
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/exclusive/epidemia-zoltaczki-w-tancu-z-gwiazdami-aa-jGGB-ZB9T-sqV4.html
- Na razie jeszcze nie wiemy, czy Robert pojawi się w finale, ale mamy nadzieje, że tak. Inaczej będzie spory problem - mówi nam osoba związana z programem. - Robert powoli wraca do siebie i bardzo mu zależy, żeby zatańczyć w finałowym odcinku. W końcu to jego pierwszy finał. Teraz wszyscy zadają sobie pytanie, który tancerz dostanie nagrodę, gdyby jednak Hulboj wystąpił w ostatnim odcinku i go wygrał.
Pyrek od poniedziałku trenuje bez partnera. Do tej pory towarzyszy jej tylko choreograf uczący ją kroków. Tyczkarka ma przez to bardzo utrudnione zadanie. Mówi się, że jest już trochę zmęczona całą sytuacją i czeka na jej rozwiązanie. Jak na razie to dzięki Hulbojowi sportsmenka znalazła się w finałowym odcinku. A jeżeli jeszcze razem wygrają, będzie to przecież jego zasługa. - Patrząc na tę sprawę, oczywiste będzie, że to Robert dostanie wszystkie nagrody. Krzysztof jest tylko w zastępstwie. Jednak w regulaminie programu nie ma dokładnego wyjaśnienia takiego rozwoju sprawy. Krzysztof może się więc domagać wygranej - zdradza nam osoba związana z TVN.
Przeczytaj koniecznie: Monika Pyrek w tańcu ćwiczy skoki o tyczce
Podobno od wczoraj prawnicy stacji rozpatrują każdy aspekt tej sytuacji. Chcą uniknąć niepotrzebnego konfliktu. W niedzielę się przekonamy, jak wybrnięto z tego impasu.