Ulubienica tysięcy Polaków w wieku od lat 5 do 95 imponuje formą i kondycją, której mogliby jej pozazdrościć dużo młodsi artyści. Profesjonalizm na scenie i poza nią to jeden z kluczy do sukcesu.
- Dbam o publiczność, staram się, żeby koncerty były atrakcyjne, energetyczne (...) Po każdym występie siedzę i godzinami podpisuję karteczki, płyty, rozmawiam, słucham, co mówią. Bardzo to lubię... - zdradziła Rodowicz w "Gali".
Nie można się więc dziwić, że sympatycy to doceniają i od lat wiernie trwają przy Maryli. Artystkę zewsząd spotykają miłe gesty.
- W Szczecinie młody chłopak przyniósł mi do hotelu bukiet bzu. Fani wiedzą, że lubię bez i konwalie. Żeby mi je wręczyć, czekał parę godzin, aż wstanę. A w Gryfinie po koncercie pewien pan wyznał mi miłość. Powiedział, że mnie kocha od 40 lat, i płakał. Dostaję dużo dowodów miłości i to mnie napędza.
Rodowicz można tylko pozazdrościć wiernych fanów. Trzeba zarazem szczerze przyznać, że naprawdę solidnie zapracowała na swoją pozycję.