Tegoroczny festiwal w Opolu zapowiada się bardzo ciekawie. Jednak wcale nie ze względu na to, kto na nim wystąpi, a przeciwnie - kto się nie pojawi. Część gwiazd już zapowiedziała bojkot imprezy, bo okazało się, że trzeba będzie występować z półplaybacku.
Do wielkich nieobecnych będą należeć również Maryla Rodowicz i Doda. A wszystko przez kryzys i odmienne niż TVP pomysły na koncert.
- Proponowaliśmy pani Maryli udział w niedzielnym koncercie duetów, ale miała zastrzeżenia do scenariusza. A ten przewiduje, że młody artysta zaprasza na scenę gwiazdę. No i tu się nie dogadaliśmy - tłumaczył "Na Żywo" rzecznik prasowy festiwalu i popularny prezenter Radek Brzózka.
Co nie spodobało się Maryli? To, że na scenę będzie ją zapraszał młody artysta. Gwiazda zaproponowała swój własny scenariusz: wyjdzie na scenę jako pierwsza i zaprosi do duetu... Dodę.
- Wydawało mi się, że to ja pierwsza powinnam wyjść na estradę i poprosić na nią przedstawiciela młodego pokolenia. I na to nawet zgoda była. Ale gdy zaproponowałam, żeby tą młodą artystką była Doda, to im się włos na głowie zjeżył. Odrzucili tę propozycję natychmiast. Powiedzieli, że nie chcą Dody i już - oświadczyła Rodowicz w rozmowie z "Na Żywo".
- W tej sytuacji zrezygnowałam. Szkoda, bo miałam świetny pomysł na zrobienie z Dodą prawdziwego show - dodała gwiazda.
Dlaczego organizatorzy nie chcieli Dody? Być może ze względu na cenę - piosenkarka nie należy do najtańszych, a TVP robi wszystko, aby festiwal zorganizować jak najmniejszym kosztem. Właśnie z powodu oszczędności uczestnicy zaśpiewają z półplaybacku. Dodatkowo sami zapłacą za hotele.
Z drugiej jednak strony, Doda nie należy do grzecznych wykonawców: na imprezie sylwestrowej wystąpiła w stringach i rajstopach - co założyłaby na festiwal, który odbywa się w czerwcu?