Maryla Rodowicz mieszka w podwarszawskim Konstancinie. Jej willa ma ponad 100 lat i śmiało można powiedzieć, że to dom z duszą, ba! nawet wieloma duszami. Zmarło w nim wielu ludzi, którzy, jak się okazuje, do dziś nie dają spokoju piosenkarce.
- W moim domu cały czas straszy. Czasami tak mocno stuka, że to jest dziwne - mówi słynna wokalistka.
Maryla duchów wprawdzie nie widziała, ale ma dowód, że są obok niej.
- Moje koty patrzą w jeden punkt i jeży im się sierść na grzbiecie. Potem wodzą za czymś wzrokiem. One po prostu widzą to, czego ja nie widzę. A podobno koty widzą więcej - tłumaczy Rodowicz.
Gwiazda estrady jest przekonana, że duchy, które nie dają jej spokoju, kiedyś mieszkały, a potem zmarły w jej domu.
- Zazwyczaj stuka w okolicy kredensu z kieliszkami, bo w tym domu mieszkało sporo pijaków. Po wojnie właścicielom zabierano wille i osiedlano w ich meneli. Zanim ja tam zamieszkałam, zmarło w nim parę osób, niektórzy nawet popełniali samobójstwa, więc to zapewne ich słychać w moim domu - dodaje piosenkarka.
Jeszcze kilka lat temu Maryla myślała, by poprosić o pomoc egzorcystę, który raz na zawsze wypędziłby z jej domu duchy. Ale tego nie zrobiła.
- Nie szukam egzorcysty, bo dobrze żyję z moimi duchami, są przyjazne. Nie boję się ich, a nawet się do nich przyzwyczaiłam - zapewnia artystka.
Zobacz także: Dramat Rodowicz! Chcieli wyłudzić na nią kredyt