Doda to oczko w głowie rodziców. Od dziecka była rozpieszczana. Nie raz bliscy musieli iść na ustępstwa, nie raz musieli być dla niej wyrozumiali. Ale nie tym razem. Brat artystki, Rafał, już taki skory do przebaczeń nie jest. Ma żal do Dody, że po latach zwolniła go z pracy menedżera koncertowego.
Dał temu nawet wyraz podczas rozprawy sądowej o zniesławienie, którą rodzice Dody wytoczyli Agnieszce Szulim (36 l.). Rafał stawił się w sądzie jako świadek. Trzymał się jednak z dala od rodziców i siostry. Nie podszedł nawet przywitać się, nie zerkał w ich stronę. Można było nawet odnieść wrażenie, że wcale nie znają się.
Dopiero po rozprawie Rafał Rabczewski nieśmiało podszedł do ojca. Głowa rodziny, Paweł Rabczewski (65 l.), chwycił dłoń syna, przyciągnął Rafała do siebie, przytulił i ucałował go po ojcowsku. Dopiero po takim rozejmie z ojcem, podał na przywitanie rękę siostrze. Wydaje się, że wszystko zmierza ku pojednaniu.
- Wszyscy jesteśmy zestresowani procesem. Wszyscy to mocno przeżyliśmy, w związku z tym nie będziemy tutaj pląsać za ręce i tańczyć w kółko - tłumaczyła swoją oziębłość Doda w rozmowie z „Super Expressem”. Może zbliżające się święta trochę rozgrzeją rodzinną atmosferę u Rabczewskich?
Polecamy też: Doda nadaje się na matkę! Piersi i biodra Dody mówią same za siebie