Czy sukces serialu „O mnie się nie martw" był dla pani zaskoczeniem?
Była to na pewno miła niespodzianka, bo nigdy nie wiadomo, jak to do końca będzie. Na rynku jest mnóstwo seriali, ale tutaj miałam dobre przeczucie, że może się udać coś fajnego.
Dlaczego zdecydowała się pani przyjąć propozycję zagrania w tym serialu?
Bo to moja praca (śmiech). A tak poważnie w przypadku seriali dostajemy scenariusze pierwszych odcinków, dzięki temu zobaczyłam, jaki będzie zarys postaci, jaka będzie ich historia. I to mnie przekonało. Dodatkowo okazało się, że mam grać przyjaciółkę bohaterki kreowanej przez Joannę Kulig – a znamy się i grałyśmy razem wielokrotnie, lubimy razem pracować.
Co czeka pani bohaterkę w drugim sezonie?
Moja bohaterka – najlepsza przyjaciółka Igi – jest przy niej zawsze, kiedy ma problemy i potrzebuje rady. To się nie zmieni. Wszystko zmierza w kierunku tego, żeby w drugim sezonie u mojego boku pojawił się mężczyzna, ale czy tak będzie... tego nie mogę zdradzić.
Jest pani niezwykle popularną aktorką, ale rzadko pojawia się pani w mediach – dlaczego?
Wiadomo, pojawianie się na imprezach i tzw. ściankach to część mojej pracy. Nie mam poczucia, że jest mnie mało... Uczestniczę w premierach, prezentacjach ramówek. Natomiast jeśli chodzi o celebryckie imprezy, to nieczęsto biorę w nich udział, właściwie chyba wcale.
Skąd pomysł na aktorstwo?
Do dziś nie wiem, dlaczego ktoś decyduje się na wykonywanie tego zawodu... Jak sobie przypominam, to właściwie od dziecka występowałam na scenie. Rzeczą oczywistą było dla mnie, że muszę dostać się do szkoły aktorskiej i ją ukończyć. Później już wszystko samo się potoczyło.
Czym różni się praca na planie serialu od tej na planie filmu?
W filmie jest inny system pracy, jest więcej czasu. Scenariusz zawsze jest skończony i można zdecydować się na rolę bądź też nie... W serialu wszystko jest otwarte, wiele zależy od scenarzystów, jest więcej improwizacji w myśleniu o roli. W filmie można sobie wykreować rolę, która jest zadaniem aktorskim, od początku do końca można je zrealizować. W serialu gra się bardziej intuicyjnie. Nie deprecjonuję seriali. Mam nadzieję, że w naszym kraju będą pojawiać się seriale na miarę tych amerykańskich, które wszyscy znamy i uwielbiamy.
Czy jest aktor, z którym chciałaby pani zagrać?
Jest wielu. Eddie Redmayne, który zagrał Stephena Hawkinga w „Teorii wszystkiego" – jest fantastyczny – myślę, że chciałabym z nim zagrać. (śmiech)
Dlaczego warto oglądać „O mnie się nie martw"?
Wielką zaletą są aktorzy, serial jest pozytywny, komediowy...
Czy dobrze czuje się pani w takim gatunku?
– Czuję się świetnie, ale rzadko dostaję propozycję ról komediowych – przeważnie są to filmy obyczajowe. Dla aktora dobrze zagrać komediową rolę to wyzwanie.
Rozmawiał Dawid Grądkowski