Rola w "Och, Karol" uczyniła z Jana Piechocińskiego bożyszcze kobiet, ale zrujnowała karierę. "Prosili o autografy, a ja nie miałem na chleb"

2024-01-17 17:44

Komedia „Och, Karol” stała się w 1985 r. wielkim hitem, a z Jana Piechocińskiego uczyniła obiekt pożądania płci pięknej. Wydawało się, że rola otworzy mu drzwi do wielkiej kariery, dlaczego więc stało się inaczej, i popularny aktor musiał emigrować za pracą za granicę?

To właśnie film „Och, Karol” stał się pierwszym dużym sukcesem początkującej wówczas scenarzystki Ilony Łepkowskiej. Wówczas też zaczęła się jej wieloletnia współpraca z reżyserem Romanem Załuskim, z którym w przyszłości stworzyć miała jeszcze wiele kinowych przebojów.

Porażka przekuta w triumf

Pomysł, jak na ówczesne czasy, wydawał się dość odważny, produkcja zapowiadana była bowiem jako „pierwsza polska komedia erotyczna”. Miała być jednak rodzajem terapii dla samej Łepkowskiej, scenarzystka bowiem, wymyślając postać niepoprawnego kobieciarza Karola Górskiego, inspirowała się własnymi, smutnymi doświadczeniami z niewiernym partnerem. Scenariusz miał powstać w zaledwie dwa tygodnie. Tak narodziła się historia przystojnego architekta z wielką słabością do pięknych kobiet, która z czasem przysporzy mu wielu kłopotów.

Z nutką pikanterii

Ich choć w filmie nie brakowało frywolnych scen, które dla polskiego widza w tamtych czasach mogły wydawać się śmiałe, produkcja wzbudziła ogromne zainteresowanie, a odtwórcy głównej roli, Janowi Piechocińskiemu, który wcielił się w ekranowego playboya przyniosła upragniony rozgłos oraz ogromne zainteresowanie wśród kobiet.

35-letni wówczas aktor miał już co prawda spory dorobek – pojawił się m.in. w takich produkcjach jak „Daleko od szosy” czy „07 zgłoś się – zwykle jednak musiał zadowalać się rolami drugoplanowymi lub wręcz epizodycznymi. Szukając odpowiedniego aktora do głównej roli w „Och, Karol”, Roman Załuski nie miał jednak żadnych wątpliwości, że to właśnie Piechociński będzie idealnym kandydatem. Intuicja nie zawiodła reżysera.

Gwiazda na zasiłku

Aktor zupełnie nie był przygotowany na falę popularności, która go spotkała po premierze filmu. Zdobył nawet Złote Grono dla najpopularniejszego aktora sezonu, co jednak zaskakujące, sukces komedii nie przełożył się na kolejne propozycje zawodowe. - Przez cztery lata nie dostawałem żadnej roli, ludzie prosili o autografy, a ja nie miałem na chleb – wyznał po latach.

Najlepsze komedie PRL. Historyk recenzuje. Historia z Koprem

Sytuacja finansowa aktora była na tyle opłakana, że zdarzało mu się nawet stawać w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych. - Urzędniczki pękały ze śmiechu na mój widok – opowiadał później. W krytycznym momencie zmuszony był nawet wyemigrować do Szwecji, gdzie zarabiał na życie pracą fizyczną.

Los znów zaczął mu sprzyjać dopiero w latach 90., kiedy Roman Załuski zaproponował mu kolejną rolę, tym razem w „Komedii małżeńskiej”, dopiero jednak dołączając do obsady „Klanu”, w którym do dziś możemy oglądać go w roli Feliksa Nowaka, pomogła aktorowi stanąć na nogi finansowo. Mimo kłopotów, jakich przysporzyła Piechocińskiemu jego najsłynniejsza rola, nie zniechęcił się jednak do produkcji na tyle, by odmówić zaproszenia do filmu „Och, Karol 2” z 2011, w którym tym razem pojawił się w roli… księdza.

Emisja w TV:"Och, Karol", czw., godz. 0.15 w TVP Seriale

QUIZ. Najlepsi aktorzy PRL - 8 na 10 poprawnych odpowiedzi to już sukces!
Pytanie 1 z 9
W którym roku urodził się Leon Niemczyk?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają