„Rolnik szuka żony” sprawił, że uczestnicy mogą cieszyć się sławą. Często pokazują się w mediach i udzielają wywiadów. Ostatnio Józef z 7. edycji show rozmawiał z dziennikarką Pomponika, gdzie wygadał się na temat porażającej propozycji od swojej ukochanej.
W trakcie rozmowy wspomniał, że zarejestrował się na portalu randkowym jeszcze przed udziałem w „Rolnik szuka żony”, jednak nie ma dobrych wspomnień z nią związanych, a wręcz ostrzega przed ryzykiem, jakie grozi użytkownikom.
Nie przegap: Rafał Brzozowski MA DOŚĆ! Odpowiedział hejterowi wprost, padły mocne słowa. Nie za ostro?
- Na tym portalu najpierw poznałem dziewczynę z Białorusi. Była piękna, jak mnie całowała, to drżała. Bajkowy romans. Oczarowała mnie zupełnie. Zakochałem się, ale szybko otrzeźwiałem, choć już był pierścionek zaręczynowy... – wspominał.
Wszystko szło dobrze, dopóki wybranka nie przedstawiła swoich oczekiwań związanych zwłaszcza z finansami.
- Powiedziała mi tak: "chcesz młodą i piękną dziewczynę, to musisz płacić za to, co chcę". Była przed 50. i wcale nie była biedna - prowadziła własne biuro podroży, wynajmowała kilka mieszkań, ale takie miała wymagania. Po dwóch tygodniach znajomości nakłaniała mnie do tego, żebym przepisał dom i ziemię na jej rodziców i chciała, żebym przeprowadził się do niej, do Grodna – wyznał.
Przyznał też, że nie mógł tego zrobić, bo to jego ojcowizna. „Nie oszalał”, jak sam to ocenił, jednak zna mężczyzn gotowych na takie poświęcenie, którzy ostatecznie zostają z niczym.
Tamtą znajomość już zakończył i związał się z inną kobietą. Tym razem wszystko wygląda zupełnie inaczej, a Janusz nie wyklucza nawet ślubu. Miłość znalazł na Ukrainie.
- Jest młodsza o 14 lat, kochana, wspaniała, ma na imię Nela. Poznaliśmy się przez portal randkowy i razem mieszkamy. Przeniosłem się do niej w okolice Łucka i jest pięknie. To poważny związek, i kto wie, czy nie skończy się ślubem. Polki się na mnie nie poznały, to musiałem szukać kobiety mojego życia za granicą – powiedział.