Elżbieta Romanowska zasłynęła przede wszystkim jako Jola z "Rancza". Później dostała angaż w serialu "2 XL". Regularnie występuje m.in. w Teatrze Muzycznym Capitol. Mimo niewątpliwych osiągnięć w życiu zawodowym wciąż jest pytana o... figurę. Nie ma co ukrywać, że aktorka nie jest kruszynką, z czego doskonale zdaje sobie sprawę.
- Wiem, że nie jestem przysłowiową drobną blondyneczką i nigdy nią nie będę. Ale przecież robię swoje. Mam pracę, gram różne role i, co ważne, nie jestem w szufladce - wyznała aktorka w rozmowie z tygodnikiem "Show".
Ciągłe pytania o figurę mogą uprzykrzyć życie. Na szczęście Elżbieta Romanowska ma dystans do swego wyglądu, a poza tym jest szczęśliwą kobietą, która potrafi realizować się zawodowo. I choć pytania o wagę kiedyś ją irytowały, to teraz ma do nich inny stosunek. Uważa, że jej charakterystyczny wygląd może pozytywnie wpłynąć na jej karierę. Aktorka zauważyła nawet, że w ostatnich latach zmienił się stosunek producentów do ludzi puszystych.
- Producenci chyba zaczynają dostrzegać, że więksi ludzie też są piękni, też odnoszą sukcesy. Bo przecież to, że ktoś ma nadwagę, nie zawsze jest wynikiem leżenia przed telewizorem i objadania się. Czasem to choroba, leki, hormony. Nie ma co oceniać ludzi po okładce i generalizować, że jeśli ktoś ma rozmiar większy niż 38, jest, za przeproszeniem, spasionym grubasem. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora - zaapelowała w rozmowie z "Show" Elżbieta Romanowska.