Romans między Sewerynem Krajewskim a Urszulą Sipińską to jedno z najbardziej intrygujących wydarzeń w polskim świecie muzyki lat 60. i 70. XX wieku. Oboje byli wówczas na szczycie swojej kariery i należeli do grona największych gwiazd polskiej estrady. Chociaż relacja między nimi była krótka, wywołała wiele emocji i stała się przedmiotem licznych plotek.
Urszula Sipińska i Seweryn Krajewski byli razem dwa lata
W latach siedemdziesiątych oboje byli niezwykle popularni. Gdy Seweryn Krajewski pojawiał się na scenie, kobiety mdlały. Jego romantyczne piosenki i rozmarzony wzrok złamały nie jedno niewieście serce. Z kolei Sipińska była w tamtym czasie uważana za jedną z najpiękniejszych polskich artystek. Jej talent i urodę doceniano nie tylko w Polsce, ale i poza granicami kraju. Gwiazda przez jakiś czas była związana z rumuńskim reżyserem Valeriu Lazarovem. Związek rozpadł się, bo drogi zapracowanych artystów, ciągle się rozchodziły. On dostawiał wiele zagranicznych propozycji, ona nie chciała opuszczać Polski.
W jakiś czas po rozpadzie tego związku zaczęły pojawiać się doniesienia o romansie Urszuli Sipińskiej i Seweryna Krajewskiego. Romans między nimi rozwinął się w latach 70. i stał się przedmiotem zainteresowania mediów i publiczności. Był to czas, kiedy prywatne życie gwiazd nie było tak szeroko omawiane, jak dziś, jednak historia tej dwójki nie mogła umknąć uwadze fanów. Plotki rozgrzewały publikę do czerwoności, jednak żadne z nich nie potwierdziło związku. Przeciwnie utrzymywali go w skrajnej tajemnicy, a o tym, że rzeczywiście coś między nami było Sipińska przyznała po latach, w 2018 roku. Okazało się, że związek trwał dwa lata. W tym czasie fani zorganizowali im nawet ślub...
Ślub Sipińskiej i Krajewskiego ściągnął tłumy fanów
Wszystko zaczęło się od pogłoski, jakoby Krajewski był widziany w rodzinnym domu Sipińskiej w okolicach Wielkanocy. Rozentuzjazmowane fanki muzyka szybko dośpiewały dalszą część historii, czyli oświadczyny. Ktoś dla żartu, czy może złośliwie dał też na zapowiedzi. Potem poszło lawinowo. W dniu "ślubu" pod kościołem zgromadziły się tłumy fanów, pod domem Sipińskich również. Mocno zdezorientowana fanka, zapukała do drzwi, pytając co ze ślubem, który opóźniał się już godzinę.
Tata wrócił kompletnie zdezorientowany. Rozłożył bezradnie ręce i zaczął mówić podniesionym głosem: 'Musimy coś z tym zrobić! Oni myślą, że Ula bierze ślub z Krajewskim! Idź, zobacz te dziewczyny! Wariują, bo myślą, że za chwilę zobaczą ciebie i Seweryna. Powiedziałem im, że to bzdura, ale nie chcą słuchać. Twierdzą, że wasz ślub był w zapowiedziach'
- wspomina Sipińska w książce.
Autografy zamiast ślubu
Sytuacja była patowa, trzeba było jakoś z niej wybrnąć. Sipińska założyła białe ubranie i wzięła kwiaty z wazonu. Role Krajewskiego odegrał szwagier piosenkarki Grzegorz, ubrany w odświętny garnitur jej ojca. Gdy tak wystrojeni przedzierali się przez tłum, piosenkarka wykrzyknęła nagle:
Żadnego ślubu z Krajewskim nie biorę! Nawet nie wiem, gdzie on teraz jest! Ale może być autograf!
Po czym przez dwie godziny rozdawała autografy. Krótkotrwała, ale intensywna relacja tych dwóch gwiazd estrady, mimo że nie miała dużego wpływu na ich późniejsze życie zawodowe, do dziś intryguje wielu miłośników polskiej muzyki.