Niespełna rok temu usłyszał diagnozę – nowotwór. Romuald Lipko nie poddał się, razem z rodziną zaczął szukać lekarzy i ratunku. W czerwcu przeszedł operację w Niemczech, a w lipcu w szczerej rozmowie z „Super Expressem” zwierzył się ze swojej nadziei na wyzdrowienie.
– Czuję się świetnie. Wszystko jest w porządku. Jestem uśmiechnięty, nic mnie nie boli, choroba, która zrobiła we mnie dużo popłochu i zmobilizowała mnie do szybkiego działania, póki co jest zażegnana, zaleczona. Mogę powiedzieć, że jestem gotowy do służby – powiedział nam.
Chwilę po naszej rozmowie stanął na scenie i wraz z Budką Suflera dał kilka niesamowitych koncertów.
– Był na wszystkich występach i nie dawał po sobie poznać, że coś jest nie tak – mówi przyjaciel kompozytora.
Lipko nie krył, co mu dolega.
– To choroba związana z wątrobą i drogami żółciowymi, z ich jakością itd. Na szczęście w nieszczęściu daje to zewnętrzne objawy zażółcenia u ludzi. Można się zorientować, że coś się dzieje z organizmem. Ja też się zorientowałem. Domownicy stwierdzili, że mam przekrwione oczy, co w efekcie dało błyskawiczną reakcję diagnostyczno-neurologiczną. Badania USG pokazały, że jestem obciążony chorobą nowotworową dróg żółciowych i wątroby – mówił nam.
Liczył na przeszczep wątroby.
– Pierwsza nie pasowała – zdradza nasz rozmówca.
We wrześniu gwiazdor otrzymał telefon ze szpitala. Okazało się, że jest dla niego odpowiedni organ.
– Romuald trafił na stół. Niestety w trakcie operacji stwierdzono, że jest za późno na przeszczep. Wątroba nie miała szansy się przyjąć – tłumaczy przyjaciel artysty.
To właśnie wtedy twórca największych hitów Budki Suflera stracił ostatnią nadzieję.
– Lekarze nie powiedzieli mu, że nie ma dla niego ratunku. Powiedzieli jedynie, że nie jest gotowy na przeszczep. On jednak wiedział, że to koniec… – usłyszeliśmy.
Jak dowiedział się „Super Express” stan artysty kilka tygodni temu się pogorszył. Gwiazdor został przewieziony do jednego z lubelskich szpitali. Przy jego łóżku czuwali ukochana żona Dorota, rodzina i przyjaciele z zespołu.
Romuald Lipko wiedział, że umiera. Tak spędził ostatnie tygodnie życia
„Panie Boże, zaczynamy walczyć” – to były pierwsze słowa Romualda Lipki (†69 l.), kiedy usłyszał od lekarzy, że dopadła go śmiertelna choroba. Latem w rozmowie z „Super Expressem” znany kompozytor, twórca największych polskich hitów, z optymizmem patrzył w przyszłość i wierzył, że wróci do zdrowia. Miał tyle planów, nowe piosenki w głowie. Niestety zabrakło mu czasu... Założyciel i członek Budki Suflera stracił nadzieję pół roku temu, kiedy po kolejnej operacji okazało się, że nie ma szans na przeszczep wątroby. Zmarł w nocy z czwartku na piątek w jednym z lubelskich szpitali.