Małgorzata Rozenek w kwarantannie przeszła już chyba przez wszystkie etapy: najpierw z całą rodziną wyjechała na Mazury do luksusowego domu "na wsi", potem musiała zmierzyć się z przyziemnym problemem braku kosmetyczki. Nie wiadomo, co będzie dalej, bo jej kolejne posty i komentarze to wręcz błagania o pomoc.
Teraz problem dotyczy edukacji domowej. Wiadomo, szkoły są zamknięte póki co do świąt, ale nieoficjalnie spekuluje się, że termin może jeszcze zostać wydłużony. Rodzice muszą więc wziąć na siebie ciężar pilnowania dzieci w domach, gdzie te powinny regularnie odbywać lekcje online. Najgorzej jest tym rodzicom, którzy sami muszą w tym czasie pracować zdalnie, bo nie są w stanie odpowiednio przypilnować pociech. Małgorzata Rozenek nie ma jednak problemu z czasem. Jak się okazuje, celebrytka... nie ma sprzętu, na którym jej dzieci mogłyby się uczyć! Wiadomo - dwóch synów wymaga dwukrotnie większej liczby elektroniki.
- My mamy problem z ogarnięciem homeschoolingu. Tyle tego i do tego razy dwa, i za mało sprzętu. Ale co robić - pożaliła się w komentarzach na Instagramie.
Na prośbę fanek, by zdradziła jakieś szczegóły takiej edukacji domowej, zażartowała jednak, że nie chce narażać się Rzecznikowi Praw Dziecka...
Raczej wątpliwe, by Małgorzata miała problem z finansami, więc może to efekt ograniczania dzieciom dostępu do komputera i tabletu?