Małgorzata Rozenek nie zwalnia tempa! Pisze książki, projektuje ubrania, występuję w licznych sesjach zdjęciowych i programach. Do tego jest mamą trójki dzieci, a także dba o siebie i często chodzi na siłownie.
Nic dziwnego, że wiele osób liczy się tak bardzo z jej zdaniem. Do tego jej konto na Instagramie obserwuje aż 1,5 miliona osób! Dlatego wiele marek powierza jej reklamowanie swoich produktów. W ostatnim czasie na jej profilu pojawiło się kolejna polecajka! Tym razem chodziło o tusz do rzęs. Celebrytka pomiędzy swoimi licznymi zajęciami znalazła chwilę, aby pokazać „magiczną” maskarę.
Większość fanów i fanek była zachwycona efektem „przed” i „po”, ale pojawiły się głosy, które wątpią w szczerość celebrytki. Twierdzą, że wideo jest zmanipulowane, a Rozenek w kolejnym ujęciu ma doklejane rzęsy.
- Hmm według mnie to ściema. Film jest zmontowany z kawałków i widać, że przed nałożeniem maskary są naturalne rzęsy, a potem w trakcie nakładania już sztuczne... łatwo to zmontować, a ja się na tym trochę znam – stwierdziła jedna z internautek.
Gosia nie mogła się pogodzić z tym oszczerstwami i natychmiast zaczęła wyjaśniać tę sytuację.
- To jest rolka. Na story masz całe niepocięte wideo. Nie mam też żadnych doklejonych rzęs. Sama nie mogłam w to uwierzyć, jak świetnie ten tusz pracuje i, co ważne, w ogóle się nie osypuje – pisze Rozenek.