Urodzić dziecko Radkowi to jedno z największych marzeń Małgosi, zwłaszcza że piłkarz, który był już dwukrotnie żonaty, zawsze chciał zostać ojcem.
– Jestem w procedurze in vitro już prawie trzeci rok. Dwa ostatnie lata są skupione tylko na tym. Mieliśmy wiele nieudanych prób. Dwa poronienia i wiele nieudanych prób… – przyznała smutno Małgosia w programie Magdy Mołek „W roli głównej”.
Próby zajścia w ciążę oznaczają dla prezenterki wiele wyrzeczeń, leczenia hormonalnego i bolesnych zastrzyków w brzuch. Ale też niewyobrażalne pieniądze, ponieważ w Polsce metoda in vitro nie jest refundowana.
– Najgorsze, co usłyszałam, to to, że mam się pogodzić ze swoją niepłodnością, a dzieci to nie rzeczy, które można kupić. Odpowiedziałam: „W takim razie zróbmy refundację, bo ja teraz mam poczucie, że kupuję”. Kiedy wchodzę do kliniki leczenia niepłodności, muszę mieć załadowaną, i to bardzo mocno, kartę kredytową – powiedziała szczerze Rozenek. – 15 tys. zł to minimalna kwota jednej procedury i mówimy tu o jednej procedurze, nie o diagnostyce. Badania są bardzo drogie – zaznaczyła gwiazda.
Dwaj synowie Małgosi, Staś (13 l.) i Tadzio (9 l.), urodzili się dzięki metodzie in vitro. Żeby przyszli na świat, Małgosia też wydała majątek. Zapytana przez Mołek wprost, ile zapłaciła, odpowiedziała jasno: – Mieszkania.