Patrząc na Jacka, aż trudno uwierzyć, że dwa miesiące temu nie był w stanie wymówić ani jednego słowa, a jego prawa część ciała była sparaliżowana. Aktor nie mógł chodzić, dlatego też poruszał się na wózku inwalidzkim. Na szczęście rozległy udar mózgu szybko ustępuje i aktor mógł opuścić szpital.
Byłego męża Małgorzaty Rozenek-Majdan (41 l.) parę dni temu spotkaliśmy na placu Zbawiciela w Warszawie. To właśnie tam, w jednej z najpopularniejszych japońskich restauracji zatrzymał się na obiad. – Jacek zamówił sushi. I choć prawą rękę miał w stabilizatorze, chwycił pałeczki w lewą dłoń i sprawnie nimi operował – mówi nam osoba, która widziała całe zdarzenie.
Po obiedzie Rozenek poszedł do pobliskiego kościoła, a następnie mimo stabilizatora na nodze, spacerkiem na plac Unii Lubelskiej, gdzie spotkał się z uroczą szatynką. – Wspólnie wsiedli do samochodu i pojechali do innej warszawskiej restauracji – mówi nasz informator. – Jacek poruszał się wolno, ale bardzo sprawnie. Widać, że wraca do formy – dodaje.
I całe szczęście. W końcu za kilka tygodni aktor będzie musiał pojawić się na planie serialu „Barwy szczęścia”. Rozenek już będąc w szpitalu, uczył się tekstów ze scenariusza. A jak poinformowała „Super Express” ekipa serialu, wszyscy czekają na niego z otwartymi ramionami.