Beyonce z pewnością nie przejmowała się kontrowersjami, gdy podpisywała honorarium za występ. Trudno się dziwić. W końcu za kilka zaśpiewanych piosenek piosenkarka miała zarobić kilkaset tysięcy dolarów. Dodajmy, że koncert zaplanowano w eksluzywnym plażowym klubie na leżącej na Antylach wyspie Saint-Barthélemy, grzechem więc było odmówić.
Przeczytaj koniecznie: Beyonce przerywa karierę (ZDJĘCIA!)
Okazuje się jednak, że na Knowles spadła lawina krytyki ze strony rozmaitych środowisk społeczno-politycznych. Amerykańskiej milionerce zarzuca się, że wystąpiła dla osoby z rodziny, którą od lat podejrzewa się o udział w międzynarodowym terroryzmie i wspieranie przestępczości. Agentka wokalistki na razie ani myśli odpowiadać na krytykę, sama Beyonce zaś unika tematu.
Czy w ogóle powinna mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia? W końcu wykonywała tylko swoją pracę, przyjmując zlecenie bogatego klienta. Jak uważacie?