Pani Joanna zażyła tabletkę wczesnoporonną. Zajęła się nią policja
Paulina Smaszcz jest wstrząśnięta materiałem, który ukazał się w "Faktach" TVN. Występująca w nim pani Joanna miała zażyć tabletkę wczesnoporonną. Gorzej się poczuła i poszła do szpitala. Tam przyjechać mieli także policjanci. - Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć. Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: czego wy ode mnie chcecie? Co chwilę pojawiały się tylko pytania: gdzie ma telefon, gdzie ma laptop - relacjonowała pani Joanna. - Czterech mężczyzn pilnowało jednej przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana - dodał jeden z lekarzy.
Paulina Smaszcz o sprawie pani Joanny: "Dzwonią kobiety, które są upokarzane przez instytucje, urzędy, sądy, mężczyzn i inne kobiety"
Sprawa bulwersuje wielu polityków. Głos zabrał m.in. Donald Tusk. - Atak prokuratury i policji na kobietę szukającą pomocy w szpitalu to dopiero początek. Chcesz głosować na PiS lub Konfederację? Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie, dziewczynie, córce! - napisał na Twitterze. W rozmowie z Plotkiem w mocnych słowach do sprawy odniosła się Paulina Smaszcz. Niestety dla dziennikarki takie historie to nic nowego. - Współczuję pani Joannie tego upokorzenia, ale znam je, ponieważ codziennie kobiety piszą i kontaktują się ze mną, jak bardzo są upokarzane. Dzwonią kobiety, które są upokarzane przez instytucje, urzędy, sądy, mężczyzn i inne kobiety. Tak bardzo mi jest żal i współczuję, że musiała przez to przejść - podkreśliła była żona Macieja Kurzajewskiego.