Po każdym wspólnym programie "Dzień Dobry TVN" Bartosz i Kinga wychodzą razem. Widać, że świetnie czują się w swoim towarzystwie. Dziennikarz nigdy nie zapomina jednak o dobrym wychowaniu. Tym razem nie mógł patrzeć na to, jak piękna prezenterka niesie torbę. Może i nie najcięższą, ale zawsze. Niewiele myśląc wyrywa ją jej z rąk i sam zanosi pod samiutkie drzwi auta dziennikarki.
Podczas tego krótkiego wspólnego spacerku przyjaciele wręcz nie mogą się nagadać. Gołym okiem widać, że łączy ich silne uczucie, swego rodzaju chemia.
- Myślę, że każdy pomaga osobie, którą lubi. Dlatego też, jeśli mogłem jej pomóc w niesieniu torby, która była ciężka, to nie odmówiłem. Gdyby Kinga potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, a ja byłbym osobą, do której zwróciłaby się o pomoc, tobym na pewno nie odmówił i z wielką chęcią pomógł - wyznał w rozmowie z "Super Expressem" Węglarczyk i dodał: - Z Kingą się bardzo przyjaźnimy, dobrze nam się rozmawia i dobrze czujemy się zarówno na wizji, jak i prywatnie w swoim towarzystwie - podkreślił.
Nic więc dziwnego, że ich pożegnanie jest naprawdę piękne. Kinga całuje i wtula się w silne ramiona Bartka. Szepcze coś na do widzenia, a później macha mu długo na pożegnanie, dorzucając czarujący uśmiech.
Kinga i Bartosz od roku prowadzą razem weekendowe wydania "Dzień Dobry TVN". Bardzo dobrze się ze sobą dogadują. Co widać nie tylko na antenie, ale i poza nią.
- Bartka znam od dawna, to sympatyczny fajny facet, bardzo pomocny. Można z nim pogadać o wielu rzeczach - tak określa przyjaciela Kinga.
- Nasza znajomość jest dobra, zawsze się opiera na szacunku wzajemnym. Stanowczo zaprzeczam, że Kinga jest trudna w pracy, bardzo się lubimy, lubimy się poza wizją, ja ją traktuję jak nauczycielkę, która wie o telewizji 100 razy więcej ode mnie - odwdzięcza się za komplementy Węglarczyk.
Para poznała się jedenaście lat temu w Stanach Zjednoczonych. Kinga, jeszcze wtedy żona Tomasza Lisa (43 l.), wyjechała za ocean, by wspierać męża. Lis był wtedy korespondentem "Wiadomości". Bartosz natomiast był wysłannikiem "Gazety Wyborczej" w Waszyngtonie.
I tak przyjaźń, która narodziła się kilkanaście lat temu, kwitnie i trwa do dziś.