Ania nie chce mówić o ojcu. Wciąż ma do niego wielki żal, że po śmierci matki, znanej wokalistki Ady Rusowicz (?47 l.), oddał ją pod opiekę ciotki i wujka. Miała wtedy osiem lat. "Boże, jak ja tęskniłam za domem. Ciocia i wujek byli wspaniali, ale ja marzyłam, że tata mnie w końcu zabierze do Poznania, do Bartka (brata, który został przy ojcu), gdzie czułam, że jest moje właściwe miejsce" - wspomina Ania w książce "Być dzieckiem legendy". - Z moim biologicznym ojcem do dzisiaj nie mam kontaktu - deklarowała potem niejednokrotnie.
W 2015 roku Wojciech Korda przeszedł dwa udary. Jego stan zdrowia nie poprawił relacji rodzinnych. - Nie, nie mam z nią żadnego kontaktu. Nawet w takiej chwili. Przykro mi, że córka opowiada te wszystkie sensacyjne historie, twierdząc, że ją porzuciłem i nie widzieliśmy się 20 lat. To nieprawda, widywaliśmy się. Nie wiem, co nią kieruje. Może ktoś jej doradził, że takie sensacje pomogą jej w karierze? - mówił rozgoryczony były muzyk Niebiesko-Czarnych.
Druga żona Kordy, Aldona Kędziora-Korda twierdzi wręcz, że próbowali kiedyś zabrać Anię do siebie: - Chcieliśmy, żeby zamieszkała z nami, ale ona wolała zostać u cioci.
Tak ich kontakt urwał się na wiele długich lat. - Ona nie odbiera telefonów, nie chce się spotykać i szkaluje ojca w prasie - wzdycha pani Aldona.Teraz, gdy okazało się, że Ania spodziewa się dziecka, a Korda znowu walczy o życie, muzyk nie myśli o niczym innym, jak o pojednaniu. Jednak ono raczej nie nastąpi prędko...