Cezary Pazura miał ostatnio duży problem - na jaw wyszła afera związana z szantażem wobec aktora. Mężczyzna był w posiadaniu taśm, na których Cezary Pazura miał uprawiać seks.
Aktor twierdził, że jest to fotomontaż, ale wcześniej zapłacił 8 tys. zł., by wideo nie dostało się w niepowołane ręce. "Wprost" postanowiło przyjrzeć się uważniej sprawie szantażysty Pazury.
– Pytam Pazurę, czy nie zechciałby szerzej opowiedzieć, o co chodziło z tym szantażem. I dlaczego, skoro jest niewinny, zapłacił szantażyście 8 tys zł. Czuję, że nie podoba mu się to pytanie. W końcu złapał przestępcę i zamiast stać się bohaterem, jest podejrzany o jakieś niecne czyny – opisuje dziennikarka „Wprost” rozmowę z aktorem, który zakazał jednak publikacji wywiadu.
Zobacz: Kochanka agenta Tomka chce urodzić mu dziecko
W rozmowie aktor tłumaczył, że nie zapłacił, tylko wyłudzono od niego pieniądze. Poza tym chciał sprawdzić, czym jest szantażowany, co jest w tych materiałach, jakie fotomontaże.
- Filmik jest niepublikowany. Główną rolę gra w nim Czarek Pazura, w towarzystwie 2 dziewczyn i 1 chłopaka - zachwalał film szantażysta.
Pazurze w rozwiązaniu problemu szantażysty pomagał detektyw Krzysztof Rutkowski.
– Najpierw tym wszystkim gwiazdom i gwiazdeczkom trzeba nawkładać do głowy: zakaz wstępu do głupoty, zakaz wstępu do kurewstwa. I jeszcze jedno: Porządnie żyj, człowieku, to nikt nie będzie cię szantażował – komentuje detektyw w rozmowie z "Faktem".