Jolanta w wywiadzie udzielonym dziennikowi.pl podsumowała miniony rok, skupiając się przede wszystkich na wydarzeniach z życia zagranicznych gwiazd. Najciekawsze wyznanie dotyczyło zmarłego króla popu Michaela Jacksona, który według Rutowicz zaszył się na jakieś tropikalnej wyspie.
Przeczytaj koniecznie: Rutowicz otwora szkołę, jak być Jolantą
- Najsmutniejsze emocje zeszłego roku to śmierć Michaela Jacksona. Od dziecka jego utwory towarzyszyły mi w życiu. Do tej pory mam cichą nadzieję, że żyje. Przecież dla osoby z jego władzą zorganizowanie takiego przekrętu to małe piwo z sokiem malinowym. Teraz zaczyna się druga odsłona jego kariery. On będzie się temu bacznie przyglądać z małej wysepki... - powiedziała dziennikowi.pl Jola.
Wcale nas nie dziwią takie wyznania, gdyż jak powszechnie wiadomo Jolanta słynie z tego typu wypowiedzi.
Zobacz, jak duch Jacksona nawiedził Neverland: