Rabczewska twierdziła, że redakcja usunęła jej majtki za pomocą programu komputerowego. To nieprawda, ale sąd na podstawie zeznań świadków Rabczewskiej orzekł, że jednak miała bieliznę. Ponieważ nie możemy jej dostrzec na prawdziwym zdjęciu z tego wieczoru - złożymy apelację od wyroku.
Głośna w całym kraju sprawa dotyczyła artykułu z 6 lutego 2008 roku pod tytułem "Doda, załóż majtki". Chodziło o oficjalną imprezę, na której Doda pojawiła się tak jak widać na zdjęciu. Zdjęcie nasza redakcja kupiła od szanowanej agencji fotograficznej, która potwierdziła, że jest autentyczne, i że nikt niczego komputerowo nie zmieniał. Po publikacji Rabczewska i jej menedżerka Majka Sablewska zarzuciły nam publicznie manipulację zdjęciem ilustrującym cały tekst. Redakcja miała rzekomo "wyciąć" bieliznę, aby całość uczynić bardziej atrakcyjną. Sąd nie zajął się sprawą samego zdjęcia: NIE UDOWODNIONO fałszerstwa agencji fotograficznej ani naszej redakcji. Sędzia uznała jednak, że naruszono dobra osobiste gwiazdy, m.in. sferę prywatności.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hanna Wawrzyniak stwierdziła: "Godność przysługuje każdemu, niezależnie, jak jest odbierany przez innych i jak jest znany". Zaznaczając, że niezależnie od tego, czy dana osoba zachowuje się prowokacyjnie i jaki ma wizerunek sceniczny.
Wyrok nie jest prawomocny i będziemy składać apelację.
Niezależnie od jej rozstrzygnięcia "Super Express" składa pozew do sądu przeciw Dodzie i jej menedżerce za to, że zarzuciły nam sfałszowanie zdjęcia.