Ewa i Przemek to była modelowa para. Piękni i bardzo zakochani. Dziewczyna wspierała sportowca, gdy ten postanowił oddać nerkę córce Nicoli (15 l.) i dzień w dzień czuwała przy jego łóżku, gdy powikłania po operacji o mało nie skończyły się dla Salety tragicznie. Nic dziwnego, że gdy tylko bokser wyzdrowiał, poprosił ukochaną o rękę. Miłość się jednak wypaliła. Narzeczeni postanowili iść każde w swoją stronę.
- Nie jesteśmy już razem, zaręczyny zerwane, więc ślubu nie będzie - mówi "Super Expressowi" Przemysław Saleta.
A było tak pięknie. W marcu ub.r. sportowiec skończył 40 lat. Z tej okazji wyprawił huczną imprezę. Bo też miał co świętować, nie tylko urodziny. Cieszył się, że operacja przeszczepu nerki u jego córki powiodła się. Poza tym oświadczył się Ewie, a ukochana nie wahała się ani chwili i oświadczyny przyjęła.
Teraz minął rok, minęły kolejne urodziny i zamiast hucznego ślubu, rozniosły się wieści o zerwaniu zaręczyn.
Myli się jednak ten, kto myśli, że para rozstała się w niezgodzie.
- Dogadujemy się, atmosfera między nami jest dobra, poza tym wciąż razem pracujemy. Obydwoje jesteśmy rozsądni i nie mamy z tym żadnego problemu - tłumaczy Saleta.
Takiego samego zdania jest jego była narzeczona.
- Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci i zbyt wiele nas łączy, żebyśmy się ze sobą kłócili czy nienawidzili. Teraz po prostu przyjaźnimy się - wyjaśnia Ewa.
Nie ma co - Przemek ma wyjątkowe szczęście do kobiet. Z byłymi żonami i narzeczonymi wciąż ma dobre kontakty.
- Stanowimy zgraną ekipę i nie ma powodu, by wspólnie nie spędzać czasu - zawsze podkreślał w wywiadach.