Etykietka ekranowego uwodziciela przylgnęła do Viggo Mortensena po filmie "Portret damy", w którym udanie wcielił się w adoratora Isabel (Nicole Kidman).
W "Morderstwie doskonałym" wyśmienicie komponował się na ekranie z inną hollywoodzką pięknością Gwyneth Paltrow. Bohater Mortensena - David Shaw - jest niekonwencjonalnym człowiekiem i kontrowersyjnym artystą malarzem. Emily (Paltrow), nieco znudzona żona Stevena Taylora (Michael Douglas), człowieka bogatego i wpływowego, wdaje się w romans z Davidem... Jak należy się spodziewać, mąż odkrywa zdradę...
Film jest doskonałym, trzymającym w napięciu thrillerem o miłości, zdradzie, namiętności i żądzy zemsty. Rola Viggo Mortensena nie ustępuje poziomem aktorstwu Douglasa ani Paltrow. Jego bohater jest zmysłowy, czarujący, tajemniczy i nieprzewidywalny. W takim też wizerunku aktora zakochały się kobiety na całym świecie.
Prywatnie Viggo nie jest pożeraczem niewieścich serc, choć dziennikarze ciągle zadają mu pytania o wrażenia ze spotkań (zawodowych) z Paltrow, Kidman czy Bullock...
- Kiedy zaczynam pracować nad rolą, tak naprawdę nie interesuje mnie, kim jest osoba, z którą zagram w filmie, tylko to, jak mi się z nią współpracuje - odpowiada. - Nie ma znaczenia, jaką gwiazdę mam koło siebie, zawsze pojawiają się zwyczajne problemy jak w każdej innej pracy.
Próżno więc szukać plotek o płomiennych romansach z koleżankami z pracy tego Amerykanina duńskiego pochodzenia. Z Christene Cervenką, wokalistką, rozwiódł się 10 lat temu. Ma z nią dorastającego syna Henry'ego. Z nikim nie związał się na dłużej. Uchodzi za samotnika.
- Jeżeli w ciągu dnia nie mam okazji choć na chwilę pobyć sam na sam ze sobą, robię się rozdrażniony. Staram się być uprzejmym, ale dużo lepiej mi to wychodzi, jeżeli przedtem miałem okazję odpocząć trochę w samotności.