Jacek Zejdler czyli serialowy Tolek Banan, zmarł tragicznie 2 stycznia 1980 roku w Opolu, do któreg przyjechał by grać w Teatrze im. Kochanowskiego. W noc sylwestrową z 1979 na 1980 rok bawił się w domu dyrektora teatru, Bohdana Cybulskiego. Według kolegów z pracy, Zejdler miał pokłócić się z szefem i wybiec z imprezy sylwestrowej. Nazajutrz znaleziono go w mieszkaniu leżącego w śpiworze przy otwartym piekarniku gazowym. Świadczyć to miało o samobójswie aktora. Inne wersje śmierci mówiły o wypadku samochodowym i nieszczęśliwym skoku do wody. Był także wątek żony Zejdera, przez ktorą aktor miał wpaść w depresję.
Sporo mówiło się także o działalności opozycyjnej Jacka. Wiele osób sugerowało, że w śmierć gwiazdora "Stawiam na Tolka Banana" mogła zamieszana być Służba Bezpieczeństwa. Dowodem na to miało być skrępowanie aktora sznurem. Tej wersji jednak nigdy nie potwierdzono.
Jacek Zejdler został pochowany na małym cmentarzu przy ul. Szczecińskiej w Łodzi.
O sprawie Tolka banana w 40 rocznicę jego śmierci przypomniał Mateusz Magdziarz, dyrektor TVP3 Opole. - 2 stycznia 1980 roku w Opolu został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu Jacek Zejdler, aktor, odtwórca tytułowej roli w serialu "Stawiam na Tolka Banana". Był aktywnym członkiem opozycji antykomunistycznej. Zejdler między innymi zbierał podpisy pod listem w którym domagano się zwolnienia z więzień robotników zatrzymanych po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie. Był inwigilowany przez SB. Miał 25 lat. Za oficjalną wersję zgonu przyjęto samobójstwo (zatrucie gazem) - napisał Magdziarz na Twitterze.