Katarzyna Dowbor i ekipa programu "Nasz nowy dom" odwiedziła rodzinę pani Sylwii Szymanowskiej. Kobieta została ciężko doświadczona przez życie. Nigdy nie poznała swoich prawdziwych rodziców, dlatego teraz stara się zapewnić dzieciom to, czego sama nie miała szans doświadczyć w młodości.
Kobieta wiele przeszła. W wieku dwóch lat została adoptowana. Jej pierwszy mąż zmarł rok po weselu. Drugi po kilku latach związku zaczął zaglądać do kieliszka i urządził kobiecie piekło. Mężczyzna terroryzował rodzinę: bił, znęcał się i groził podpaleniem domu. - Nie szanował nas w ogóle, a tym bardziej mamy - powiedziała jedna z córek. Kobieta zdecydowała się na rozwód, którego chciały nawet dzieci, bo bały się nieprzewidywalnego alkoholika. - Czuję ulgę, że już go tutaj nie ma i nic mi się nie stanie - wyznał syn. Pani Sylwia od momentu rozstania z mężem była zdana tylko na siebie. Nie ma rodziny ani nikogo, kto byłby w stanie jej pomóc. Zaradna mama interesuje się fryzjerstwem. Nie ma jednak warunków, aby rozwinąć biznes i jednocześnie opiekować się dziećmi.
Pani Sylwia razem z czwórką dzieci mieszkała na 25 metrach kwadratowych w jednej izbie przedzielonej meblościanką. Dom był w katastrofalnym stanie i ma ponad sto lat. Toaleta znajdowała się na zewnątrz. Brakowało bieżącej wody i kanalizacji, więc rodzina myła się w dziecięcej wanience. Budynek ogrzewał stary i psujący się piec. Na ścianach był grzyb, odpadał też z nich tynk. Instalacja elektryczna groziła pożarem, a na dachu znajdował się rakotwórczy eternit.
Zobaczcie, jak ekipa programu "Nasz nowy dom" odmieniła dom rodziny Szymanowskich!