Odcinek czwarty "Sanatorium miłości" okazał się naprawdę wzruszający. Choć nie zabrakło pikantnej randki i kąpieli dla dwojga, łzy lały się strumieniami. Wszystko za sprawą dramatycznej historii Haliny, która opowiedziała o swoim zmarłym mężu. Seniorce nie było w życiu łatwo. Wyznała to podczas porannej kawy, której towarzyszyły rozmowy o śmierci i przemijaniu. Temat zaczął Wojtek, który przyznał, że należy kochać ludzi i dzielić się z nimi miłością póki mamy na to czas. Jednak to opowieść Haliny wstrząsnęła nie tylko kuracjuszami, ale doprowadziła do łez Martę Manowską. Halina odwiedziła partnera w szpitalu, chciała mu wybaczyć: - Leżał w łóżku nieprzytomny, złapałam go za rękę, powiedziałam, że byłam bardzo dobrą żoną. Na łożu śmierci, zapytała też dlaczego mąż ją opuścił... Po powrocie do domu, dostała telefon, że zmarł.
ZOBACZ: Stenia z "Sanatorium miłości": Jestem duszą towarzystwa
Halina wyznała też, że po jednej z kłótni z mężem zagroziła, że jeśli wyjdzie, nie będzie miał po co wracać. Po trzech dniach wrócił, ale czekały na niego spakowane walizki. Zareagował dramatycznie: - Ja Ciebie nigdy nie kochałem. Ożeniłem się, żeby sobie byt poprawić - i ja już wiedziałam, że już jest z nami koniec. Ale to nie był koniec. Odszedł od nas na 4 miesiące, narobił długów - płakała. Zagroził też, że jeśli nie przyjmą go do domu, popełni samobójstwo. Szantaż sprawił, że kobieta przyjęła go ponownie. Całe szczęście, że seniorka trafiła na ludzi, którzy ją rozumieją. Myślicie, że znajdzie w programie nową miłość?