- Nadal jesteśmy bardzo ostrożni. Nie spotykam się z rodziną. Jedna z córek, była u mnie tylko na tarasie i zostawiła dla mnie prowiant i uciekła. Nawet jej nie uściskałam. Bała się do mnie zbliżyć. Ma małe dzieci ściśle przestrzega zaleceń władz i nie zbliża się do mnie. Boi się i ja to szanuję. Córki troszczą się o mnie. Dzwonią kilka razy dziennie, pilnują mnie, bym daleko nie wychodziła z domu. Zainstalowały nawet na moim telefonie aplikację, sprawdzającą gdzie jestem. - powiedziała nam roztrzęsiona pani Bożenka zaraz po zakończeniu kwarantanny.
W pierwszy dzień po izolacji, wyszła na krótki spacerek i by kupić produkty na swój ulubiony owocowy koktajl. - W życiu kieruje się zasadą; Co zjadamy tak wyglądamy. Od wielu lat jem dużo warzyw i owoców. Nie jadam żadnych wędlin, węglowodanów i słodyczy. Dużo ćwiczę w domu i chodzę na długie spacery. Ale najważniejszym składnikiem w mojej diecie jest pozytywne myślenie – powiedziała gwiazda "Sanatorium Miłości".
Niestety los spłatał całemu światu figla, ale cóż musimy to przeżyć wszyscy i każdy z osobna. Na szczęście nic nie jest wiecznie, jest czegoś początek ale i koniec także tej pandemii
Ale jak tu myśleć pozytywnie, gdy przed nią wizja samotnych świąt. - Cóż można powiedzieć. Tegoroczna Wielkanoc miała odbyć się u mnie w dom, na przedmieściach Chicago. Wnuki miały wziąć udział w amerykańskiej tradycji Eggs Hunt, czyli szukaniu pochowanych jajek wielkanocnych, które chowałam w ziemi na mojej działce przy domu. Zawsze była to dla nich wielka frajda. W jajeczkach były ukryte słodkie niespodzianki. Wnuki ścigały się, które więcej tych jajek uzbiera. Niestety los spłatał całemu światu figla, ale cóż musimy to przeżyć wszyscy i każdy z osobna. Na szczęście nic nie jest wiecznie, jest czegoś początek ale i koniec także tej pandemii – wzdycha pani Bożena i zapewniła, że myśli pozytywnie, nie ściąga do siebie złej energii…