Trudno się dziwić, że pani Iwona, wie, czego chce. Życie doświadczyło ją bardzo boleśnie i mimo że na jej twarzy gości uśmiech, ma zranioną duszą. Pierwszy raz wyszła za mąż bardzo młodo. Mąż był bardzo opiekuńczy. Razem wzięli z banku kredyty i wspólnie otworzyli dwa sklepy. Niestety te biznesy nie wypaliły. Jak twierdzi nasz informator, Iwona wyjechała wtedy do Anglii, gdzie mieszkała przez sześć lat, nie dając o sobie znaku życia. Małżeństwo musiało się rozpaść. Jak sama wspominała, rozstała się z mężem z powodu nadużywania przez niego alkoholu. Z tego związku ma syna, z którym nie ma najlepszych kontaktów.
Z drugim mężem była przez lat, ale mężczyzna zmarł, pozostawiając ją w bólu. Osiem lat temu Iwona otarła się o śmierć, wykryto u niej guza trzustki. Przyrzekła sobie, że jeżeli przeżyje operację, będzie brać życie garściami i tak czyni.
którym nie ma najlepszych kontaktów.
Z drugim mężem była przez lat, ale mężczyzna zmarł, pozostawiając ją w bólu. Osiem lat temu Iwona otarła się o śmierć, wykryto u niej guza trzustki. Przyrzekła sobie, że jeżeli przeżyje operację, będzie brać życie garściami i tak czyni.
W drugiej edycji „Sanatorium miłości” wpadła w oko najstarszemu uczestnikowi programu, 81-letniemu Gerardowi Makoszowi z Zabrza. Pan Gerard jest wdowcem mającym dwie emerytury, niemiecką i polską. W kwietniu okazało się, że zamieszkali razem i we dwójkę znoszą ciężar kwarantanny. Mieszkają w willi z basenem, która mieści się w Zabrzu, ukochanym mieście Gerarda.
Czy Iwonie tym razem się uda?