- Mama zaprowadziła mnie na pierwszy casting to teatru, kiedy miałam 10 lat, udało się go wygrać. Od dziecka chciało mi się bawić w teatrzyk, śpiewać, tańczyć, rozśmieszać innych… Robiłam też dramy na całe osiedle, tak żeby wszyscy w bloku zerkali z okien kto się tak świadomie drze. Myśle, że dzięki temu, że rodzice zobaczyli we mnie predyspozycje emocjonalne dość wcześnie i trochę pchnęli mnie w pewnym kierunku to nie zwariowałam: a przeciwnie, odnalazłam się w świecie iluzji, wszystko co robię sprawia mi naprawdę radość, i lecę sobie po mojej płaszczyźnie życia z pasją, frajdą i totalnym poświęceniem – cieszy się aktorka.
Cóż talent po latach się obronił, bo Sandra ma na swoim koncie wiele znakomitych ról... a sąsiedzi pewnie są dumni, że mogli słyszeć jak z małej dziewczynki rodzi się prawdziwa gwiazda.