Sarą James to pierwsza Polka, która znalazła się finale amerykańskiego programu "America's Got Talent". Dziewczyna ma tylko 14 lat, doświadczenia i sukcesów może jej pozazdrościć niejeden wokalista. Sara zaczęła śpiewać publicznie jako sześciolatka. W kwietniu 2021 roku zwyciężyła 4. edycję programu "The Voice Kids", a we wrześniu uczestniczyła w programie "Szansa na sukces", wyłaniającym reprezentanta Polski w 19. Konkursie Piosenki Eurowizji dla Dzieci. Dziewczyna zaśpiewała w finale swój autorski utwór "Somebody", który zachwycił zarówno jurorów, jak i widzów. W listopadzie wydała swój minialbum "Jak co roku", a w grudniu wystąpiła w finale Eurowizji Junior i zdobyła drugie miejsce. Wiosną 2022 roku wzięła udział w przesłuchaniach do "America's Got Talent" i otrzymała złoty przycisk. To zagwarantowało jej miejsce w półfinale konkursu.
Występy w "America's Got Talent" już za Tobą. Czy było tak jak sobie wymarzyłaś?
- Już sam fakt, że mogłam wziąć udział w castingu do tego programu był dla mnie wielkim spełnieniem marzeń. Naprawdę nie spodziewałam się, że dojdę do finału i nigdy tego nie zapomnę. Patrząc wstecz na występy zawsze oczywiście można się doszukać czegoś, co mogłabym zrobić lepiej, ale nie myślę o tym zupełnie w taki sposób – skupiam się na niesamowitym doświadczeniu, jakie tam zdobyłam i cieszę się niezmiernie, że coś takiego mnie spotkało.
Czy to był twój debiut przed amerykańską publicznością?
- Tak i nie wiedziałam czego się spodziewać, ale ludzie są tam tak niesamowicie przyjaźni i dostałam od nich tyle ciepła, że naprawdę bardzo mi to pomogło poczuć się pewnie na scenie w nowym otoczeniu. Polska publiczność z kolei zawsze daje mi mnóstwo miłości i energii, zwłaszcza gdy śpiewają razem ze mną moje piosenki.
Czy twoim zdaniem Polacy mieszkający za granicą bardziej doceniają rodzimych wykonawców niż fani w naszym kraju?
- Ciężko powiedzieć, ale wydaje mi się, że w moim przypadku wsparcie płynęło ze wszystkich stron, za co jestem niezmiernie wdzięczna. Codziennie dostawałam mnóstwo wiadomości z Polski i wiem, że wiele osób pomimo różnicy czasu śledziło moje występy na żywo. Tutaj na miejscu, w Los Angeles, wielu nowych fanów miałam szansę poznać osobiście. Zdziwiło mnie, że Polacy w Stanach aż tak mocno zaangażowali się we wspieranie mnie i to także dodało mi skrzydeł.
Wolisz koncerty z publicznością czy nagrania studyjne?
- Nie da się porównać tych dwóch doświadczeń, bo towarzyszą im zupełnie inne emocje. Koncerty to adrenalina, energia, interakcja z fanami. Praca w studio z kolei kojarzy mi się ze skupieniem, połączeniem z muzyką, ekspresją. Obydwa doświadczenia są bardzo różne, ale w równym stopniu potrzebne i obydwa naprawdę uwielbiam!
Jakie były twoje muzyczne początki?
- Przyznam, że nie pamiętam zupełnie pierwszej piosenki, bo śpiewałam od naprawdę najmłodszych lat. Ale domyślam się, że zapewne znalazłoby się to gdzieś na rodzinnych nagraniach video, kiedyś koniecznie muszę poprosić moją mamę, żebyśmy poszukały wspólnie moich pierwszych występów.
Po mamie odziedziczyłaś talent muzyczny?
Moja rodzina jest bardzo muzykalna, więc na pewno miało to na mnie duży wpływ. Mój dziadek grał na saksofonie, tata śpiewa, mama zresztą też… Całe dzieciństwo byłam otoczona muzyką i tak już zostało.
Czyli nie robisz kariery przypadkiem?
- Myślę, że odpowiedź jest gdzieś po środku – na pewno śpiewanie i występowanie było ze mną od zawsze i niejako naturalnie stało się moim głównym zajęciem, którym pozostaje do dziś, ale ciężko też mówić o przypadku, bo jednak to, że od najmłodszych lat występowałam w rozmaitych konkursach wokalnych i angażowałam się w dużo zajęć muzycznych, to moje zaplanowane działanie i ciężka praca każdego dnia.
Planowałaś zostać piosenkarką?
- Nie był to mój plan, ale na pewno wielka pasja i marzenie, które bardzo chciałam spełnić. Myślę, że gdybym nie śpiewała to na pewno szukałabym innego powiązania z muzyką, może taniec? Kocham tańczyć, obok śpiewania to moja druga największa radość.
Przed wyjściem na scenę masz dreszczyk emocji?
- Mam wielkie szczęście, bo należę do tych osób, w których trema wyzwala mobilizację i pozytywnego "kopa". Lubię to uczucie, zupełnie mnie nie paraliżuje, wręcz przeciwnie, tylko bardziej dodaje mi skrzydeł. Czasami oczywiście zdarzają się bardziej stresujące sytuacje, ale wtedy staram się wziąć głęboki wdech i poradzić sobie ze wszystkim z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem.
Kiedy zapominasz tekstu piosenki też się uśmiechasz?
- Zawsze wtedy staram się przekuć to w żart, zaprosić publiczność do wspólnego śpiewania, albo jakoś inaczej wybrnąć z sytuacji. Takie rzeczy zdarzają się każdemu, więc zupełnie się tym nie stresuję.
Czy kariera jest dla ciebie najważniejsza?
- Kariera jest dla mnie ważna, ale na pewno nie najważniejsza. Jestem jeszcze bardzo młoda, więc równie ważna jest dla mnie chociażby szkoła, którą kontynuuję równolegle ze swoimi występami i innymi zobowiązaniami. Czasami jest ciężko, ale mam też ogromną satysfakcję z działania.
Którą ze swoich piosenek lubisz najbardziej?
- Mam sentyment do "Somebody", bo to był dla mnie bardzo ważny moment w karierze, ale bardzo lubię też "My Wave", moją pierwszą piosenkę po angielsku, którą nagrałam ostatnio ponownie w studiu Spotify w Los Angeles. Specjalne miejsce w serduchu mam też oczywiście dla "Lovely", która wprawdzie jest piosenką Billie Eilish, a nie moją własną, ale to właśnie od tego utworu rozpoczęła się moja przygoda w "America's Got Talent", więc już zawsze będzie mi się bardzo szczególnie kojarzyć.
Jakie masz wspomnienia z "America's Got Talent"?
- Niesamowite, naprawdę to była dla mnie cudowna przygoda, której z pewnością nigdy nie zapomnę. Urzekła mnie ciepła atmosfera, wszechobecne wsparcie wszystkich, którzy pracują przy produkcji, ogrom pracy jaki każdy wkłada w to by uczestnicy dobrze i pewnie czuli się na scenie. To było wyjątkowe doświadczenie.
Czy udział w konkursie otworzy ci drogę do kariery w USA?
- Na pewno to doświadczenie dodało mi odwagi i nauczyło mnie nowych rzeczy, poznałam trochę miasto, poznałam nowych ludzi, których wiedza i doświadczenie są nieocenione. Z pewnością każdy kolejny wyjazd tam będzie dla mnie teraz prostszy, mniej stresujący, a to już ogromny plus.
Kto z jury był najmilszy, a kto najmniej i dlaczego?
- Wszyscy byli naprawdę przemili, oczywiście najwięcej kontaktu miałam z Simonem Cowellem, dzięki któremu dostałam się do kolejnego etapu programu i który okazał mi bardzo dużo wsparcia, ale pozostała trójka także była super i dali mi bardzo dużo pozytywnej energii.