Kasia Szczołek, lepiej znana pod pseudonimem Sara May, postanowiła zabrać głos w sprawie Grycanek. Jak widać, May nie ma o nich najlepszego zdania.
Oto, co napisała na swoim blogu, przeczytajcie i oceńcie sami:
"Robię zakupy i z daleka widzę, że na okładce „Gali" lśni jakiś „wypucowany potwór". Podchodzę bliżej i co się okazuje? Pani Grycan we własnej osobie „straszy" na półkach! Tytuł wywiadu równie inteligentny co spojrzenie celebrytki. Okazuje się, że jest sobą. Cóż szkoda tylko, że bycie sobą czasem może być bardziej żałosne niż „niebycie". W niektórych przypadkach bycie sobą oznacza bycie żałosnym, błagającym o chwilę zainteresowania człowiekiem.
Niektórzy nie mają poczucia obciachu i wstydu, a lansowanie obtłuszczonego i niezdrowego ciała w dzisiejszych czasach nie przystoi ZWŁASZCZA osobom wpływowym, rozsądnym i majętnym.
Zresztą miło byłoby, gdyby osoby pojawiające się na okładkach miały coś więcej do powiedzenia niż powtarzany przez „odmóżdżone celebrytki " banalny slogan –„ jestem sobą". Nota bene .... Jest cienka granica między apetycznymi krągłościami, a zapuszczonym dupskiem. Żenujące jest to usilne przekonywanie, że wieloryb jest łanią".
Jak myślicie? Jej opinia o Grycankach jest strzałem w dziesiątkę?