Kabareciarz mieszkający pod Poznaniem, założył w Baranówku ośrodek pomocy. Przyjmuje on m.in. osoby z porażeniem mózgowym i zespołem Downa, którymi zajmują się specjaliści. Opiekę znajduje tam kilkadziesiąt osób. Ośrodek prowadzi nawet terapie z udziałem zwierząt.
Patrz też: Smoleń: Lubię się czasem napić (galeria!)
Bohdan Smoleń niestety coraz częściej jest przykuty do łóżka. Powodów kłopotów zdrowotnych jest kilka. Parę lat temu dostał udaru mózgu, kilka razy miał też problemy z płucami, przez nadmierne palenie papierosów. Artysta cały czas się leczy, ale brak mu sił na aktywne działanie w swojej fundacji pomagającej chorym dzieciom oraz ludziom dorosłym.
- Szybciej się męczę, a świat oglądam coraz częściej z perspektywy łóżka. Potrzebna mi pomoc, bo sam nie daję rady, a nie mogę patrzeć jak to wszystko upada. Nie chcę zawieść moich dzieciaków, którzy pewnego dnia przyjdą pojeździć na konikach, a ja im powiem że zamknięte - powiedział "Faktowi" Smoleń.
Kabareciarz, który niegdyś występował na scenie z Zenonem Laskowikiem (66 l.), nie ma też pieniędzy. Jak czytamy w gazecie, miesięczne utrzymanie fundacji to 10 tys. zł, a dla niedomagającego emeryta to zbyt wiele. Oszczędności się kończą i nie wiadomo, co będzie z ośrodkiem za parę miesięcy.
Pan Bohdan prosi o pomoc. Poza pieniędzmi potrzebne jest np. siano dla koni mieszkających w ośrodku, czy niezbędne remonty. Poszukiwani są sponsorzy oraz wolontariusze.