Klub Polaka to nowicjusz w Bundeslidze. "Koniczynki" awansowały do elity niemieckiej piłki po raz pierwszy w historii. Starcie z ekstraklasą było dla tej drużyny bolesne, bo na inaugurację musiała uznać wyższość Bayernu Monachium, przegrywając u siebie 0:3. Tyrała jednak zaprezentował się dobrze. Był wyróżniającym się graczem, walcząc zawzięcie w środku pola i wykonując stałe fragmenty gry.
- Pięć lat czekałem na to, aby po raz kolejny zagrać w Bundeslidze. Można powiedzieć, że debiutuję w niej po raz drugi - uśmiecha się Tyrała. - Przegraliśmy z Bayernem, ale w klubie nikt nie robi z tej porażki tragedii. W naszym zespole było siedmiu debiutantów, a przegrać z Bayernem to żaden wstyd. Tam na transfer jednego piłkarza wydają ponad 40 milionów euro, a my za milion euro sprowadzamy czterech. Trener powiedział, że tę porażkę nam wybacza, ale tylko dlatego, że graliśmy z Bayernem. W innym wypadku żadne usprawiedliwienie nic by nie dało - dodaje polski pomocnik.
Dla Tyrały mecz z Bayernem był ósmym występem w Bundeslidze. Poprzednich siedem zanotował przed pięcioma laty w Borussii Dortmund.
- Wtedy byłem rezerwowym, a teraz po raz pierwszy wybiegłem w wyjściowej jedenastce, a to zupełnie inne uczucie - komentuje. - Najważniejsze, że ze statystyk wymazałem liczbę siedem, która przez pięć lat mnie prześladowała. Mam satysfakcję, że wróciłem do Bundesligi i znów w niej gram. Moja obecność w pierwszym składzie na mecz z Bayernem mogła być dla niektórych szokiem. Kibice mogli już o mnie zapomnieć po kontuzji kolana, której doznałem w ubiegłym sezonie. Wydawało się, że mój los jako piłkarza był przecież przesądzony, ale pokazałem, że Tyrała wciąż żyje. Kolejny cel, który przed sobą stawiam, to powrót do reprezentacji Polski. Choć wiem, że na powołanie muszę poczekać - uważa rozgrywający beniaminka z Fuerth.
W najbliższej kolejce Greuther zmierzy się z Mainz, w którym występuje reprezentant Polski Eugen Polanski.
- Z Mainz gramy w piątek, a w sobotę wybieram się do Norymbergi, aby na żywo zobaczyć Borussię Dortmund i trójkę polskich asów. Pierwsze, co zrobiłem na początku sezonu, to sprawdziłem terminarz, bo chciałem wiedzieć, kiedy zmierzymy się z mistrzem Niemiec. Zagramy w Dortmundzie dopiero w 12. kolejce. Nie mogę już doczekać się tego spotkania, ale nie ma się czemu dziwić. Spędziłem w tym klubie 12 lat - podkreśla urodzony w Raciborzu piłkarz.
Tyrała spełnia się ostatnio w roli ojca. Przed czterema miesiącami urodził mu się syn.
- Ma na imię Lasse. Podobnie jak ojciec powinien zostać piłkarzem i już nawet kupiłem mu piłkę - uśmiecha się pomocnik Greuther Fuerth.
Sebastian Tyrała
Ur. 22 lutego 1988 roku w Raciborzu
Pozycja: pomocnik
Numer: 10
Wzrost/waga: 171 cm/70 kg
Kluby: Bad Sassendorf (do 2009), Borussia Dortmund (1999-2010), VfL Osnabruck (2011), Greuther Fuerth (od 2011)
Reprezentacja Polski: 1 mecz/0 goli