Bronisław Cieślak o chorobie dowiedział się dwa lata temu, kiedy zrobił badanie krwi. Lekarze zauważyli wysoki wskaźnik PSA i zlecili biopsję. - Tak trafiłem do Kliniki Urologii i Urologii Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, a pan profesor Piotr Chłosta był uprzejmy w lutym zeszłego roku zoperować mi tę prostatę – opowiedział "Super Expressowi" pan Bronisław.
Gwiazdor "07 zgłoś się" o nowotworze w bardzo otwarty sposób. - Mam raka. Pogodziłem się z tym. Wszystko, co najważniejsze już przeżyłem, a teraz ciesze się każdą chwilą. A jesień tego roku mamy piękną. Czuję się świetnie i patrze, jak żona kosi trawę. Właściwie powinienem zabrać jej tę kosiarkę, ale udzielam wywiadu – wyznał ze śmiechem.
Odtwórca porucznika Borewicza nie jest na specjalnej diecie, ale unika alkoholu. Choroba nie przeszkodziła mu w zagraniu polityka-łajdaka w filmie "Na bank się uda", który niedawno miał premierę. Jak przyznał, na szpitalnych korytarzach nie był gwiazdą. - Chory z chorym jest równy. Mało tego, spotykałem tam znajomych, za każdym razem co najmniej jednego, ponieważ choroba o której rozmawiamy dotyka wielu mężczyzn w moim wieku, także znanych pani. Nie jestem upoważniony, by wymieniać ich nazwiska – mówi.
Bronisław Cieślak uważa, ze rak nie jest już choroba śmiertelną, ale przewlekłą. Lekarstwa są coraz nowocześniejsze i coraz bardziej skuteczne. Wysiłki lekarzy, które bardzo docenia sprawiły, że wciąż może cieszyć się życiem. Aktor obecnie dochodzi do siebie pod czujnym okiem drugiej żony Anny. Po wizytach w klinice onkologicznej sił nabiera w swojej podkrakowskiej posiadłości. W walce z nowotworem pomagają mu także wizyty dzieci - córek Katarzyny (43 l.), Zofii (29 l.), syna Jana (26 l.) oraz wnuków - Bartka (16 l.), Kacpra (11 l.) i Jurka (1,5 r.).
- Wszystkie moje dzieci mieszkają w Krakowie, ale gdyby chciały być z nami, to pomieścimy się, bo dom jest duży – śmieje się pan Bronisław. Poważnieje, kiedy pytamy o to, jak kobiety mogą wspierać mężczyzn chorych na raka prostaty i mówi nam tak: "Niech kochają swojego mężczyznę jak dawniej, niech będą czułe i opiekuńcze. Życie toczy się dalej i nie ma co się oszukiwać, każdego z nas kiedyś zabraknie. Ja się tego nie boję...".