Shannen Doherty zmagała się z rakiem na oczach całego świata
Nie żyje Shannen Doherty. Aktorka niedawno skończyła 53 lata. Serialowa Brenda z kultowego "Beverly Hills 90210", przez wiele la zmagała się w poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2015 roku poinformowała, że zdiagnozowano u niej nowotwór: "W marcu wyczułam w swojej piersi guzek. Okazało się, że to rak. Jestem na etapie leczenia. Myślę optymistycznie".
Przez kolejne lata Shannen Doherty publicznie relacjonowała swoje zmagania. Chciała w ten sposób zwiększyć świadomość społeczeństwa na temat chorób nowotworowych oraz pomóc innych pacjentom. Dwa lata po pierwotniej diagnozie podzieliła się radosną nowiną - choroba była w stanie remisji. Niestety, w 2019 roku wróciła ze zdwojoną siłą. Rak w czwartym stadium przerzucił się na mózg i kości.
W kwietniu tego roku aktorka poinformowała fanów, że postanowiła świadomie przygotować się na to, co nieuchronne i zaczęła porządkować swoje sprawy. Chociaż starała się nie tracić nadziei, to zaczęła planować własny pogrzeb. O planach opowiedziała w swoim podcaście "Let's Be Clear with Shannen Doherty". Aktorka miała nietypowe życzenie - chciała, by jej prochy zostały wymieszane z prochami jej ojca oraz psa.
Shannen Doherty: Jej pogrzeb ma być świętem miłości
W podcaście wyznała również, że wykonawcą testamentu jest jej przyjaciel, Chris Cortazzo. To właśnie od na dopilnować, by uroczystości pogrzebowe odbyły się zgodnie z wolą gwiazdy. Doherty nie chciała, by jej pogrzeb był wydarzeniem, na którym niektóre osoby będą mogły " się pokazać" i płakać do obiektywów. Nie podawała konkretnych nazwisk, bo jak stwierdziła "lista byłaby za długa".
"Jest wiele osób, które myślę, że by się pojawiły, a których bym tam nie chciała. Nie chcę ich na ceremonii. Ponieważ powody, dla których się pojawiają, niekoniecznie są najlepsze. Tak naprawdę nie lubią mnie na tyle, by pojawić się na moim pogrzebie. Ale zrobią to, ponieważ jest to politycznie poprawne i nie chcą źle wyglądać. Chcę więc zdjąć z nich tę presję" - mówiła.
Gwiazda "Czarodziejek" wyraziła nadzieję, że jej pogrzeb będzie niczym "święto miłości". W ostatniej drodze mają towarzyszyć jej najbliżsi, w tym ukochana mama oraz... fani, którzy wspierali ją przez całą karierę. "Chcę, aby mój pogrzeb był jak święto miłości. Nie chcę, żeby ludzie płakali... Albo, żeby ludzie prywatnie mówili: 'Dzięki Bogu, że d****a już nie żyje'. To są rzeczy, których nie chcę" - wyznała w podcaście.
Zobacz również: Aktorka walczy z nieuleczalną chorobą. Teraz poważną diagnozę usłyszała jej 13-letnia córka
Zobacz naszą galerię!