20 czerwca Skaldowie mieli wypadek. Na trasie Kowal-Kutno, na autostradzie A1, wpadli w poślizg. Bus, którym jechali muzycy, dachował. Sanitariusze, którzy przybyli do wypadku, jak zobaczyli w jakim stanie jest auto, byli wstrząśnięci.
"Widziałem przerażenie w oczach sanitariuszy. Powiedzieli mi, że z aut w takim stanie zwykle wyciąga się zwłoki. Cud, że żyjemy" - przyznał członek zespołu Skaldów.
Na szczęście, obeszło się bez poważnych obrażeń. W najgorszym stanie jest Andrzej Zieliński, który wciąż przebywa w szpitalu. Ma m.in. złamany kręg, ale nie stracił czucia w rękach i nogach.