Po tym, jak minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zaprezentował oficjalnie na konferencji prasowej promocyjny spot, padła seria pytań. Jedno z nich brzmiało, czy twórca ma zezwolenie występujących w materiale osób, na wykorzystanie ich wizerunku. Na to pytanie szef dyplomacji nie potrafił odpowiedzieć.
Wiadomo, że film i prawa do jego wyświetlania, MSZ kupił od spółki TV Project. "Dziennik" dopatrzył się jednak, że wydając na produkcję 100 tys. zł, nie sprawdzono, jakie prawa do wykorzystania wizerunku ma producent. Odpowiedzialny za wywiady z gwiazdami jest dziennikarz Roman Rogowiecki. To właśnie on przeprowadził rozmowy ze sławnymi postaciami i ma pozwolenie na wykorzystanie fragmentów nagrań w celach niekomercyjnych.
Według "Dziennika" sprawa nie jest taka prosta. Umieszczony w internecie spot, dostępny na całym świecie, może przyczynić się do napływu turystów do Polski, co oznacza zwiększenie się kapitału przedsiębiorców. Państwo choć nie zyska na tym bezpośrednio, zarobi później na podatkach. Przedsięwzięcie wypuszczenia do sieci spotu, może być więc uznane jako działalność komercyjna.
Emisja spotu "Polska? Tak!" może więc przynieść szkody. Promowanie Polski może zaszkodzić interesom występujących w spocie. Jeśli nie ma umów i zezwoleń, a występujący w nagraniu aktorzy i muzycy zainteresują się sprawą i faktycznie zaczną dochodzić roszczeń, rozkręci się nie mała afera i posypia się seria pozwów...