Teresa Szmigielówna: Aktorstwo było dla niej ważniejsze niż sława
"Najczęściej powierzano mi role smutne, tragiczne, choć zdarzało mi się grać kobiety silne i groźne. Może wynika to z aktorskiej reguły, że osoby łagodne, do jakich się zaliczam, potrafią dobrze zagrać czarne charaktery?" - mówiła o swoich rolach Teresa Szmigielówna.
O aktorstwie marzyła od dziecka. Jej ojciec uważał, że jest zbyt wrażliwa, by odnaleźć się i przebić w artystycznym świecie. Twierdził również, że aktorstwo nie jest zbyt pewnym zawodem. Za jego sprawą Teresa zaczęła przygotowywać się do studiów medycznych. Ostatecznie zamiast medycyny wybrała naukę na łódzkiej filmówce. "Ojciec nie do końca akceptował mój wybór, chciał, bym została lekarką" - wspominała po latach
Studentką była pilną. Skupiała się głównie na nauce i unikała zabaw. Trud się opłacił, bo przed kamerą zadebiutowała jeszcze na studiach - w filmie "Celuloza" Jerzego Kawalerowicza. Od połowy lat 50. niemal nie schodziła z planów filmowych. Przez całą karierę zagrała ponad 100 ról filmowych i telewizyjnych. Jednak większość z nich na drugim planie. Mówiono o niej, że gra duże role w małych filmach i małe w dużych. Zgodnie z przewidywaniami ojca - nie potrafiła się przebić.
Potwierdził to Witold Sadowy, który tak pożegnał ją w "Gazecie Stołecznej": "Grała mnóstwo ról, była aktorką lubianą i podziwianą. Z natury nieśmiała, pełna kompleksów, mogła osiągnąć w życiu znacznie więcej, ale nie umiała tym życiem kierować". Sama Szmigielówna była tego świadoma. Nie potrafiła i nie chciała się targować, więc zarabiała mniej od większości koleżanek po fachu, ale nie przeszkadzało jej to. Wystarczyło jej, że spełnia się jako aktorka - nawet w niewielkich rolach.
"Ważniejsza od pieniędzy była moja praca, kochałam swój zawód. Grałam wyraziste bohaterki, nawet w epizodach. Czy może być coś piękniejszego i bardziej satysfakcjonującego dla aktora? Po za tym los nie każdego obdziela po równo i sprawiedliwie" - stwierdziła w "Życiu na gorąco".
Zobacz również: Jacek Kaczmarski dla Polaków jest legendą. Córce zgotował prawdziwe piekło
Teresa Szmigielówna: Stała się ofiarą skandalu byłego męża
Piękna Teresa rozkochiwała w sobie widzów oraz kolegów z planu. Nie związała się z artystą, a sportowcem. Z Jerzym Pawłowskim, słynnym szablistą, tworzyła jedną z najpopularniejszych par przełomu lat 50. i 60. Ich znajomi wiedzieli, że ten związek był skazany na porażkę. Za dużo ich różniło. Teresa była spokojna, skupiona na rodzinie i nie zabiegała o rozgłos. Jerzy był królem życia, który korzystał z każdej okazji do zabawy. Nie stronił też od zafascynowanych nim kobiet.
Rozwiedli się po kilku latach małżeństwa. Szmigielówna zajęła się wychowaniem jedynaka, Piotra. Pawłowski po rozwodzie rozkwitał. Odnosił sukcesy sportowe (był pięciokrotnym medalistą igrzysk olimpijskich i wielokrotnym medalistą mistrzostw świata), pracował w Wojskowej Akademii Politycznej.
Teresa Szmigielówna i Jerzy Pawłowski byli już wiele lat po rozwodzie, gdy olimpijczyk został aresztowany, oskarżony o szpiegostwo i współpracę z CIA. Mężczyznę skazano na 25 lat więzienia. O sprawie mówił cały świat, a skandal odbił się również na jego byłej żonie. Chociaż od dawna nie byli związani, to aktorka na własnej skórze odczuła konsekwencje działań byłego męża.
"Rzadko spotyka się tak szlachetnych ludzi: myśmy ją uwielbiali. Ale wydawała się strzępem człowieka. Znerwicowana, miała problemy z koncentracją. Sprawiała wrażenie osoby zaszczutej. Nigdy się nie uśmiechała" - wspominał na łamach "Gazety Wyborczej" reżyser Paweł Nowicki.
Ofiarą skandalu pad również syn pary. Chciał dostać się na ASP, ale jak wspominała artystka - nazwisko Pawłowski od razu go dyskwalifikowało. Szmigielówna z roku na rok grała coraz mniejsze role. W latach 80. zdecydowała się wycofać z aktorstwa. Do grania wróciła na początku XXI wieku. Pod koniec życia zamieszkała w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Teresa Szmigielówna zmarła 24 września 2013 w wieku 83 lat.
W jej ślady poszli wnukowie - Stefan i Józef. "U mnie wszystko zaczęło się wcześnie. Zostałem jako dziewięciolatek na siłę wysłany na konkurs recytatorski, wygrałem go. Trafiłem do osiedlowego kółka teatralnego. Pomyślałem, że aktorstwo przychodzi mi łatwo" - wspominał młodszy z nich w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Młodzi aktorzy niezwykle ciepło wspominali zmarłą w 2013 roku babcię. "Była bardzo subtelną osobą, nienarzucającą się, niewchodzącą na głowę, a jednocześnie czułą" - mówił Stefan Pawłowski.
Zobacz również: Pierwszy mąż Teresy Lipowskiej porzucił ją dla innej. "Po mnie miał jeszcze pięć żon"