TV
Pogoda
Wideo
Ewa Kasprzyk też postanowiła skoczyć... ze spadochronem. Poczuć adrenalinę, emocje, wreszcie chłodny przyjemny wiatr na twarzy, karku, całym ciele. No i skoczyła. Z 4000 metrów.
Podjęcie takiej decyzji jednak do łatwych nie należało. Nawet Ewie Kasprzyk, aktorce znanej z odwagi, zajęło to kilkanaście miesięcy. Wreszcie zdecydowała się, choć jak przyznaje, w podjęciu decyzji pomógł jej znajomy. Tak teraz aktorka mówi o tym wydarzeniu:
- Skoczyłam, bo... spotkałam kiedyś ppłk. Krzysztofa Przepiórkę z formacji GROM, który powiedział mi, że człowiek po takim skoku traci swoje lęki i staje się lepszy. Mój ojciec zawsze powtarzał, że człowiek w życiu nie powinien się niczego bać. Teraz, kiedy odszedł, wiem, że miał rację... - mówi Ewa Kasprzyk w rozmowie z "Super Expressem".
Taki skok to na pewno pomysł na ucieczkę z upalnego miasta i na szczęście pomysł dostępny niemal dla każdego.
- Skakałem z 8-letnią dziewczynką i 82-letnią panią - mówi Rafał Grabowski, instruktor ze Szkoły Spadochronowej Omega i dodaje: - Nie trzeba mieć zaświadczenia lekarskiego, badań lekarskich. Jest jednak kilka warunków, które trzeba spełnić. Człowiek musi zmieścić się w uprząż, a więc nie może ważyć mniej niż 27 kg i więcej niż 120 kilo. Nie może być chory na epilepsję i ciężkie choroby serca.
Jest jeszcze jeden warunek, który trzeba spełnić. Mieć w portfelu trochę wolnej gotówki. Taki skok z instruktorem to koszt ok. 600 zł.
Ale jak mówi Ewa Kasprzyk, było warto.
- Myślę, że poza emocjami, euforią, którą czuje się tam, w powietrzu, skacząc z 4000 metrów, ten skok sprawił, że mam niewiarygodną ochotę żyć - opowiada i z uśmiechem dodaje: - Mam też nadzieję, że choć trochę zaimponowałam mojej córce.
Podcasty
Playlisty tematyczne
