Katarzyna Skrzynecka, mimo utraty pracy w TTBZ nie traci ani animuszu, ani poczucia humoru, ani dystansu do siebie. W zabawnym wpisie na Instagramie podzieliła się z obserwującymi zdjęciem swojej twarzy na trzech etapach pracy: przed spektaklem, w trakcie i po zejściu ze sceny i powrocie do domu. Zdziwienie może wywoływać fakt, że zdjęcie ze sceny i z domu niczym się nie różni, może poza fryzurą. Aktorka prezentuje się na nim w pełnym scenicznym looku.
Zabiera makijaż ze sobą do domu... dla męża
Była jurorka TTBZ szybko wyjaśnia w poście, czemu nie zmywa mocnego scenicznego makijażu po spektaklu. Można powiedzieć, że raz zrobiony make-up wykorzystuje maksymalnie - najpierw na scenie - dla publiczności, a następnie w domu - dla męża.
- Zawsze żartuję "czemu tyle urody ma się zmarnować?" i - bardzo lubiąc mój "domalowany pięknością z pudełka" wierunek - zabieram go DO DOMU DLA MĘŻA!! A niechże ma na wieczór ładną kobitę, a nie zmęczoną, w demobilu i w tłustym kremie. Wracam mu "taka piękna" co wieczór i dopiero, gdy mąż zaśnie moja "hollywoodzka uroda" również spływa w kąpieli i wjeżdża regenerujący krem na noc.
Fanki chwalą urodę Skrzyneckiej
Pod postem błyskawicznie pojawiły się komentarze. Obserwujący chwalą oba wizerunki Skrzyneckiej. Jedni twierdzą, że świetnie wygląda bez makijażu, niemal dziewczęce. Inni wolą wersję na bogato - z makeupem w hollywoodzkim stylu. Komentarz jednej z internautek znakomicie rozprawia się ze stereotypami: - Jeśli dusza piękna, i mądra, i szczęśliwa to nieistotne, ile makijażu ma się na twarzy. Dużo można wyczytać z oczu, a te u Pani Kasi są dobre i radosne. Podoba mi się takie podejście. Serdecznie pozdrawiam. Nic dodać, nic ująć